Australijczyk debiutuje jako pełnoprawny uczestnik rywalizacji o Mistrzostwo Świata, choć już w 2011 roku wystąpił z dziką kartą podczas GP w Toruniu i zajął wówczas trzecie miejsce.
Po rundzie zasadniczej zawodów w Nowej Zelandii miał na koncie jedenaście punktów i wspólnie z Andreasem Jonssonem przewodzili stawce zawodników. Australijczyk w półfinale startował ze zdecydowanie najbardziej korzystnego pierwszego pola startowego. Mimo to musiał uznać wyższość Jarosława Hampela i Nickiego Pedersena, z którym zacięcie walczył o awans do finału. Postawa Darcy'ego Warda w sobotnich zawodach zasługuje na pochwałę - szczególnie po dwudziestej gonitwie dnia, w której stoczył pasjonujący bój o zwycięstwo z Emilem Sajfutdinowem. Ostatecznie górą był Australijczyk, który wyprzedził Rosjanina na ostatnim łuku.
- Trzeba uczciwie powiedzieć, że zabrakło mi doświadczenia. Wkradło się trochę nerwów i stąd niepowodzenie w półfinale. Jednak wciąż jestem zadowolony. Miałem kilka udanych wyścigów, w których pokazałem na co mnie stać. Teraz czekam z już na kolejne zawody. W ciągu ostatnich czterech miesięcy starałem się jak najlepiej przygotować do nowego sezonu. Szczególnie trudne było przygotowanie mentalne do pierwszej rundy - mówi Darcy Ward.