- Na początku zawodów popełniłem kilka błędów i nie miałem żadnego biegowego zwycięstwa na swoim koncie, co okazało się istotne. Trzeba wygrywać wyścigi. Jestem trochę rozczarowany, ale najsłabszy zawodnik nowozelandzkiego turnieju, z wyjątkiem Jasona Bunyana, zdobył aż pięć punktów. Po rundzie zasadnicznej prowadził natomiast zawodnik z jedenastoma punktami. Jest to prawdopodobnie najbardziej wyrównana stawka zawodników w mojej karierze w GP. Mistrzostwo nie jest jeszcze stracone. Byłoby miło awansować do finału i mocno o to walczyłem. Czułem się dobrze przez cały tydzień, ale przed pierwszym wyścigiem zacząłem się denerwować. Moje serce zaczęło bić dużo szybciej niż powinno i zrobiłem kilka błędów w pierwszych wyścigach - opowiada Fredrik Lindgren, dziewiąty zawodnik GP Nowej Zelandii.