Kilkaset tysięcy złotych - to kwota, jaką mógłby zainkasować Unibax Toruń, gdyby w życie wszedł projekt ubezpieczeń, który zimą tego roku został odrzucony przez samych zawodników. Według dziennikarzy lokalnej Gazety Pomorskiej w obecnym - obfitującym w poważne kontuzje sezonie - płacone przez żużlowców składki zwróciłyby się kilkakrotnie.
Unibax Toruń to najbardziej pechowy zespół w trwających rozgrywkach ligowych. W tym roku w zespole z Grodu Kopernika mniej lub bardziej poważne urazy leczyli już niemal wszyscy zawodnicy. Najdłużej trwała jak do tej pory absencja Darcy'ego Warda (prawie dwa miesiące). Dwa tygodnie temu poważnemu wypadkowi w meczu angielskiej Elite League uległ Chris Holder. Kontuzja, jakiej nabawił się Australijczyk, wyklucza go ze startów już do końca sezonu.
Według obliczeń dziennikarzy Gazety Pomorskiej, za absencje Darcy'ego Warda, Chrisa Holdera i Adriana Miedzińskiego klub z Torunia mógłby zainkasować kilkaset tysięcy złotych. "Obliczenia są stosunkowo łatwe. Według pierwszego projektu ubezpieczane miały być w stu procentach kwoty za podpis na kontrakcie. To była baza, na podstawie której obliczane byłyby odszkodowania. W przypadku Chrisa Holdera załóżmy kwotę 300 tys. zł, bo Australijczyk wcale nie należy do najlepiej zarabiających zawodników w lidze. Podzielona przez 22 mecze w sezonie i pomnożona przez liczbę absencji - w sumie mamy około 130 tys. zł." - możemy wyczytać na łamach Pomorskiej.
To nie koniec ciekawych wywodów dziennikarzy gazety. Twierdzą oni, iż w przypadku obowiązywania ubezpieczenia jeszcze więcej zyskałby sam kontuzjowany zawodnik. "Jeszcze więcej zyskaliby sami zawodnicy. W ich wypadku ubezpieczeniem zostałby objęty bowiem cały kontrakt, łącznie z wynagrodzeniem za punkty (ale nie więcej niż 60 procent jego wartości). Holder do końca sezonu nie zarobi już ani grosza w Polsce, opuści więc prawie połowę meczów ligowych. Gdyby zgodził się na ubezpieczenie, to zainkasowałby około 500 tys. zł! Dodajmy, że składka ubezpieczeniowa czołowego zawodnika świata wynosiła od 40 do 60 tys. zł." - pisze Gazeta Pomorska.