Mowa oczywiście o feralnym spotkaniu Falubazu z Unibaxem (bo jak napisał pewien kibic na jednym z forum – „Apatorem nazwać się tego nie da”), który nie doszedł do skutku. Jeśli rozpatrywalibyśmy ubiegłotygodniowe wydarzenia z Zielonej Góry w kategorii sportu, to ciężko jest cokolwiek napisać, ponieważ do takich one nie należały. Odkąd pamiętam sport kojarzył mi się z pewnego rodzaju walką, a tym samym honorem, fair-play, poświęceniem i właśnie walką do upadłego pomimo niepowodzeń. Tego wszystkiego zabrakło tydzień temu w Zielonej Górze i dlatego nasuwa się pytanie, czy żużel w wydaniu made in Poland, to jeszcze sport, czy może już tylko pieniądze?
Proszę mnie oczywiście źle nie zrozumieć. Nie chodzi mi o to, aby zawodnicy jeździli niemalże charytatywnie, bo przecież w każdym biegu ryzykują swoje zdrowie i życie, ale czy działacze nie zapędzili się zbyt daleko? Każdy kibic żużla w Polsce, chce zawodów na najwyższym światowym poziomie, pełnych emocji, trzymających w napięciu do samego końca. Zielonogórskie wydarzenia po raz kolejny spowodowały, że sport żużlowy był na ustach całej Polski, ale nie z powodu np. właśnie emocjonującego widowiska a kolejnego skandalu. W tym miejscu aż prosi się, by przytoczyć słowa z tragedii Hamlet Williama Szekspira „Źle się dzieje w państwie duńskim”.
Po odmowie wystąpienia w meczu przez drużynę Unibaxu Toruń zostało wypowiedzianych wiele słów, począwszy od tych dosadnych i cenzuralnych jak: skandal, wstyd, kpiny, a skończywszy na tych niecenzuralnych, których przytaczać nie wypada. Myślę jednak, że w tym wszystkim trzeba zadać jedno najważniejsze pytanie – kto na całym tym cyrku stracił najwięcej? Falubaz, ponieważ na stadionie był nadkomplet publiczności? Unibax, ponieważ za niesportowe i niehonorowe zachowanie czekają go srogie kary? Nie! Po raz kolejny stracił polski żużel, bo spora część kibiców czarnego sportu po tym sezonie zastanowi się, czy jest sens bycia fanem dyscypliny, w której dzieją się takie rzeczy. Mało tego, wielu ludzi co roku przychodzi po raz pierwszy na żużlowe areny w Polsce i chyba tylko naiwna osoba mogłaby wierzyć, że po zaserwowaniu takiego „dania” kolejny raz taka osoba zjawi się na stadionie.
Teraz pozostało nam tylko czekać na to co zadecyduje Komisja Orzekająca Speedway Ekstraligi, bo kibice zdaje się wydali już swój werdykt, a jest nim degradacja Unibaxu Toruń. Moim skromnym zdaniem w tej sytuacji byłaby to sprawiedliwa kara.