Śmierć zawodników, którzy życie oddali za swój ukochany sport, jest przykra zarówno dla rodziny, jak i kibiców. Żużel jest jednym z bardziej niebezpiecznych sportów. Moglibyśmy wymienić wielu takich, którzy odeszli robiąc to, co kochali najbardziej – ściganie. Pragnę dzisiaj przypomnieć „wojowników” czarnego sportu, którzy odeszli od nas w ciągu ostatnich lat i tych, którzy akurat utkwili mi w pamięci.
Eugeniusz Nazimek – ur. 26.02.27 – zm. 12.07.59. To był 5 bieg zawodów pomiędzy Stalą Rzeszów a Legią Warszawa. Nazimek upadł na tor i odbił się od bandy. Zawadził go podnóżkiem Paweł Waloszek i wlókł kilka metrów. Nie zdołał go ominąć Stanisław Kaiser. Zginął na miejscu. Co roku w Rzeszowie rozgrywany jest Memoriał imienia Eugeniusza Nazimka. W 2012 roku rozgrywany był również dla pamięci zmarłego tragicznie Lee Richardsona.
Rif Saitgariejew – ur. 26.10.60 – zm. 18.06.96. Zawodnik nazywany „ Tatarską Strzałą” urodził się w Ufie, a zmarł w Ostrowie Wielkopolskim. Wszystko wydarzyło się podczas 5 biegu zawodów pomiędzy Iskrą Ostrów a Unią Leszno. Zaraz po starcie doszło do bezpośredniego kontaktu z Andrzejem Szymańskim, Pawłem Łęckim i Robertem Mikołajczakiem . Rif chcąc ich ominąć i ratując się przed wypadkiem, uderzył w słupek bramy wjazdowej do parkingu. W skutek upadku doznał m.in. stłuczenia pnia mózgu. Rosjaninowi wróżono wspaniałą karierę, starać miał się o polskie obywatelstwo i po zakończeniu kariery miał pełnić funkcję trenera ostrowskiego zespołu. W Polsce reprezentował barwy klubu z Ostrowa i Zielonej Góry. Największym jego osiągnięciem w krótkiej karierze żużlowej było zdobycie dwukrotnie Mistrzostwa ZSRR i czterokrotnie Mistrzostwa Rosji.
Lee Richardson – ur. 25.04.79 – zm. 13.06.12. Angielski żużlowiec, popularny „Rico”, urodził się w Hastings, a zmarł 13 maja we Wrocławiu. Ówczesny zawodnik Stali Rzeszów stanął do walki w trzeciej gonitwie. Już przy pierwszym okrążeniu wychodząc z pierwszego łuku zahaczył przednim kołem o tylne koło Tomasza Jędrzejaka. Potem zawadził też o motocykl Fredrika Lindgrena i uderzył w bandę w miejscu, gdzie skończyła się jej dmuchana część. W drodze do wrocławskiego szpitala jego stan się pogorszył. Problemy z oddychaniem, spowodowane wewnętrznym krwotokiem w klatce piersiowej, skłoniły lekarzy do interwencji chirurgicznej, której nie przeżył. Bezpośrednie przyczyny to: wielonarządowe obrażenia klatki piersiowej, pęknięte płuco i wykrwawienie. Wiadomość ta wstrząsnęła całym światowym żużlem.
Matija Duh – ur. 3.04.89 – zm. 3.02.13. Słoweński żużlowiec urodził się Novym Meście, a zmarł w Bahia Blanca. 30 stycznia 2013 roku podczas jednej z rund Indywidualnych Mistrzostw Argentyny miał bardzo poważny wypadek. W gonitwie tej uczestniczył także Guglielmo Franchettiego. W czasie czwartego wyścigu, na przeciwległej prostej zahaczył o tylne koło motocykla Guglielmo Franchettiego i uderzył w bandę wykonaną z opon. Doznał śródczaszkowego krwotoku podpajęczynówkowego, złamania czaszki i kości udowej. Zmarł w szpitalu Penna w Bahia Blanca, nie wybudziwszy się ze śpiączki.
Wymieniać takich żużlowców moglibyśmy niemal bez końca. Przypadki, które opisałem powyżej osobiście utkwiły mi w pamięci, zawodników tych kojarzę z walki na torze, wielkiej miłości do sportu żużlowego. Wyróżnieniu podlegać powinni nie tylko zawodnicy, ale także trenerzy i działacze poszczególnych zespołów. Warto pomyśleć o tym, że już nigdy nie będziemy mogli cieszyć się ich walką na torze.
Zapraszam do dyskusji w komentarzach i przedstawieniu tych zawodników, którzy akurat Państwu najmocniej zapadli w pamięć.