Współpraca gdańskiej Rafinerii z klubem żużlowym Wybrzeże sięga początku lat dziewięćdziesiątych. Z niewielkimi przerwami trwała ona aż do 2012 roku. Przyszłoroczny sezon będzie pierwszym na ekstraligowych torach dla Wybrzeża bez wsparcia tak dużego sponsora. Sytuacja finansowa klubu, na tą chwilę, jest, delikatnie ujmując, kiepska. Zespół już teraz skazywany jest na pożarcie i szybki powrót do 1 ligi. Czy tak faktycznie będzie? Historia pokazuje, że niekoniecznie. Ponad dekadę temu trójkolorowi, pomimo trudności finansowych i bez wsparcia Lotosu, ekstraligę utrzymali. Dwukrotnie również, w tym w roku 2013, udało im się awansować do elity. Teoretycznie Wybrzeże ma, na chwilę obecną, najsłabszy skład z esktraligowych zespołów. Do ekipy prowadzonej przez Stanisława Chomskiego dołączyli jedynie Leon Madsen i Fredrik Lindgren, czyli ligowi średniacy. Nad morzem udało się również zatrzymać część drużyny, która wywalczyła awans. W Gdańsku nadal potrzebny jest polski senior. Rozwiązanie jest praktycznie tylko jedno, wypożyczenie z PGE Marmy Rafała Okoniewskiego. O tym manewrze mówi się i pisze już od dawna, ale na razie nic nie wskazuje na to, że „Okoń” trafi nad morze. Priorytetem dla włodarzy Wybrzeża jest również zatrzymanie Krystiana Pieszczka. O to jednak nie będzie łatwo, bowiem sam zawodnik złożył do Trybunału PZM wniosek o rozwiązanie kontraktu. Czy utalentowany junior faktycznie opuści Gdańsk okaże się niebawem.
Skład Wybrzeża na kolana nie porywa. Lindgren, Madsen i Jonasson potencjał mają, ale czy to wystarczy do walki o coś więcej niż utrzymanie? Jedno jest pewne, bez dodatkowego wzmocnienia i zatrzymania Pieszczka utrzymanie się w najwyższej klasie rozgrywkowej będzie praktycznie niemożliwe. Jak jednak pokazuje historia, w sporcie wszystko jest możliwe. Czy i tym razem gdańscy żużlowcy, wbrew przeciwnościom losu, wzniosą się na wyżyny i osiągną sukces?