Kiedyś ktoś mądry powiedział, że w życiu tak naprawdę najważniejsze jest szczęście. Wcale nie zdrowie, nie pieniądze. Ta sama osoba zobrazowała ową tezę przykładem załogi Titanica. Mieli pieniądze, mieli zdrowie, zabrakło tego trzeciego czynnika - szczęścia. Jak ten transatlantyk skończył doskonale wszyscy wiemy. Telewizja bowiem co roku karmi nas filmową produkcję z Di Caprio w roli głównej, bądź co bądź opartą na faktach z roku 1912. Złamany w pół, zatonął w głębinach Oceanu Atlantyckiego. Czy nie podobnie może skończyć się przyszłoroczna, ekstraligowa przygoda Unibaksu Toruń?
Trzeba przyznać, że odejście od kalkulowanej średniej meczowej spodobało się najbardziej w Toruniu, gdzie powstał zespół naszpikowany gwiazdami światowego formatu. Bo jak można inaczej nazwać skład, w którym wystąpią razem Tomasz Gollob, Chris Holder, Darcy Ward, Emil Sajfutdinow, znakomity w ostatnim sezonie Paweł Przedpełski oraz Adrian Miedziński? Sformułowanie coraz mniej lubiane "Dream Team" ciśnie się samo na usta. Patrząc jednak przez pryzmat minionego sezonu, w Unibaksie był jeden wielki szpital. Dołączył do niego Emil Sajfutdinow. Oczywiście, żużlowcy kontuzjowani w tym roku, to wielkie gwiazdy światowego formatu i pewnie bez większych problemów wrócą na właściwy tor i będą się ścigać jak dawniej. Dla mnie jednak toruński zespół to zlepek znakomitych i utalentowanych żużlowców, którzy wcale nie muszą tworzyć zgranego zespołu. Taki trochę kolos na glinianych nogach, czy żużlowy odpowiednik Realu Madryt. Ile to już razy zakładano korony graczom ze stolicy Hiszpanii? Ileż tytułów po drodze mieli zdobyć? Cytując niedawne słynne słowa Piotra Żyły, "my mieli" już takie dream teamy.
Umówmy się, że każde miejsce poniżej pierwszego będzie dla Torunia porażką. Przed sezonem, mimo ośmiu ujemnych punktów na starcie, to właśnie Unibaks będzie faworytem do mistrzostwa. Są zasadniczo dwie opcje - Unibaks i reszta drużyn w tle, co wielce prawdopodobne. Oraz druga wersja, czyli niespełnione marzenia Romana Karkosika i kolejna toruńska porażka. "Piernikom" będzie potrzebne nie tylko szczęście (brak wewnętrznych sporów w zespole), lecz także zdrowie (brak kontuzji) i pieniądze (DUŻO pieniędzy). Nie piszę tego z przekorą, ani również nie dlatego, że Toruń mocno podpadł wszystkim po aferze finałowej. Ale żeby nie okazało się, że Unibaks w trakcie przyszłorocznej przygody z Ekstraligą, nagle roztrzaska się o górę lodową.