Wybrzeże Gdańsk u progu obecnego sezonu boryka się z ogromnymi problemami, zarówno finansowymi, jak i kadrowymi. Spory ból głowy gdańszczanie mają za sprawą Krystiana Pieszczka. Zawodnik do tej pory nie podpisał aneksu finansowego. Jego przyszłość w ekipie znad morza nadal nie jest przesądzona. O napięciu na lini klub-zawodnik pisaliśmy już nie raz. Trener trójkolorowych stara się studzić nieco emocje.
- Powiem tak - Krystian ma ojca, który mu patronuje i go prowadzi. Ma też nowego menedżera, który także pochodzi z Gdańska. To właśnie oni układają dla niego scenariusz. Chcą wynegocjować jak najlepsze warunki, bo od tego sezonu przechodzi na kontrakt zawodowy i o wszystko będzie musiał sam zabiegać.- tłumaczy sytuację trener Chomski.
Kibice w Gdańsku nie wyobrażają sobie swojego zespołu bez Krystiana Pieszczka. Sam zawodnik, chociaż deklaruje chęć pozostania nad morzem, złożył niedawno w Trybunale PZM wniosek o rozwiązanie jego kontaktu. Nadzieje na pozostanie "Krychy" w grodzie Neptuna wydają się być coraz mniejsze.
- Moim zdaniem, sprawa jest otwarta. Albo uda się podpisać Krystianowi aneks do umowy, albo nie. Tu nie ma innej drogi. W tym drugim przypadku, istnieje realne zagrożenie, że w ogóle nie będzie jeździł. Osobiście, staram się zrozumieć obie strony - klub i Krystiana. Trzeba też pamiętać, że towar czasami może być dobry, ale po prostu nie da się go kupić.- przekonuje Stanisław Chomski.
Renault Zdunek Wybrzeże to, przynajmniej na papierze, najsłabszy klub w Ekstralidze. Większość ekspertów nie daje ekipie prowadzonej przez Stanisława Chomskiego żadnych szans na utrzymanie. A jak do tych spekulacji odnosi się sam trener?
- Na pewno budzi się we mnie sportowa złość. Prawda jest jednak taka, żeby coś komuś udowodnić, to niestety same chęci to za mało. Mamy skład taki, jaki mamy. Teraz czekamy na to, co wydarzy się w kwestii Krystiana Pieszczka. Bardzo dużo zależy od tego, czy będzie do naszej dyspozycji, bo to ważny element naszego zespołu. [...] Na pewno moim głównym zadaniem będzie to, by skonsolidować cały zespół. Należy stworzyć ducha walki, by o zwycięstwa powalczyć przynajmniej u siebie. Nie oszukujmy się jednak, wiele zależy też od finansów.- wyjaśnia trener.
O tym, że z finansami w Gdańsku jest źle, wiadomo nie od dziś. Przystępując do nowego sezonu nikt nie ukrywał, że będzie ciężko. Stanisław Chomski ma świadomość tych realiów.
- Budżet jest ustalony. Wiemy, na czym stoimy, na jaką pomoc możemy liczyć np. od miasta, które zadeklarowało nam określoną kwotę. Ale te pieniądze nie wpłyną od razu. To wszystko jest rozłożone w czasie. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku sponsorów. Jutro tych środków nie dostaniemy. Trzeba na nie trochę poczekać, zapracować sobie. Niektórzy jednak nie chcą i nie mogą czekać. Tak jest choćby w przypadku dostawców sprzętu. Oni nie dadzą zawodnikowi sprzętu „na krechę”, na słowo. - tłumaczy.
Z pewnością gdańszczanom nie można odmówić wiary i ambicji. Stanisław Chomski przekonuje, że jeśli się wierzy, to wszystko jest możliwe.
- Najlepiej usiąść i załamać ręce. To jest najprostsze rozwiązanie. Wiary nie można tracić. Trzeba wziąć się do pracy i walczyć! - kończy trener trójkolorywch.