- Pieniądze zostały przelane, dzięki czemu nie musimy obawiać się o licencję. Nie chcę mówić, skąd i jak pozyskaliśmy fundusze. To w tej chwili to mało istotne. Powiem tylko, że sprawę załatwiałem w pojedynkę. Pozostali członkowie zarządu nie wykazywali szczególnego zainteresowania, co bardzo mnie martwi, także w kontekście naszej przyszłości. Rozmawiamy z firmami, ale na pewno byłoby łatwiej, gdyby w ich poszukiwanie włączyło się więcej osób - mówi prezes Jerzy Drozd.