Już 5 kwietnia, zawodami w nowozelandzkim Auckland, rozpocznie się nowy cykl Grand Prix. Dzień po dniu będziemy przedstawiali Państwu sylwetki uczestników rywalizacji o Mistrzostwo Świata. Dziś czas na Darcy?ego Warda.
Powiedzieć o nim niepokorny to za mało. Powiedzieć o nim ambitny to niewystarczająco. Przez jednych nienawidzony do granic możliwości, przez innych kochany aż do przesady. Ma jednak w sobie to coś, co sprawia, że nie można oderwać od niego wzroku na torze. Jego magnetyzm i charyzmę wyczuwają wszyscy. O elitarnym cyklu Speedway Grand Prix mówiło się ostatnimi czasy, że traci swój dawny urok. I to właśnie to nazwisko, na liście uczestników, gwarantuje brak nudy i emocje podkręcone do oporu w nadchodzącym sezonie Indywidualnych Mistrzostw Świata.
I choć do Darcy’ego Warda przylgnęła opinia hulaki i imprezowicza, ten młody Australijczyk na każdym kroku udowadnia, że nie traci czasu na głupoty. Mając 17 lat został najmłodszym w historii Indywidualnym Mistrzem Świata Juniorów. Rok później obronił tytuł, pokonując między innymi Macieja Janowskiego. Dzierżąc w dłoni mistrzowski puchar wystartował w lidze polskiej w barwach toruńskiego Apatora.
Wbrew złym opiniom o zachowaniach wyskokowego Kangura, Ward bardzo konsekwentnie prowadzi swoją karierę. Odkąd jeździ w Polsce, klub zmieniał tylko raz na krótko. Co warte zauważenia, zmiana barw przez Warda nastąpiła wyłącznie ze względów regulaminowych, w których zakazano wówczas startów obcokrajowcom na pozycjach juniorskich. Australijczyk został wypożyczony do zespołu Wybrzeża Gdańsk i po roku powrócił do ekipy Aniołów. W lidze angielskiej nieprzerwanie od 2010 roku jeździ w barwach Poole Pirates.
Popularny Darky znany ze swoich kilku niepoważnych wyskoków na granicy prawa, bardzo poważnie traktuje własny rozwój. Kiedy w 2011 roku otrzymał dziką kartę na turniej GP w Toruniu, wykorzystał szansę i stanął na podium zajmując trzecie miejsce. Rok później przyznano lubiącemu ryzyko Australijczykowi stałą dziką kartę, uprawniającą go do startów w całym cyklu. Ze względu na limit uczestników GP w zespołach, młody Kangur porzucił możliwość stałego uczestnictwa w IMŚ na rzecz jazdy w barwach klubowych. Uznał wówczas, że udział w światowej elicie chce zapewnić sobie wyłącznie własnymi umiejętnościami.
Jego talent doceniono po raz kolejny przyznając mu dziką kartę na starty w cyklu w 2013 roku. Australijczyk rozpoczął sezon od piątej lokaty na podium w nowozelandzkim Auckland. Wynik powtórzył miesiąc później w Bydgoszczy. Zawody w szwedzkim Goeteborgu zakończyły się dla Warda pechowo. Podczas trzeciej rundy cyklu, Darky zanotował upadek na skutek którego stwierdzono u niego złamanie łopatki. To wykluczyło Australijczyka ze startów w trzech kolejnych rundach IMŚ.
I choć występy młodego Kangura w cyklu Grand Prix stanęły pod znakiem zapytania, Darcy Ward błyskawicznie nadrobił stracone zawody, pojawiając się na turnieju w Danii i pokonując wszystkich swoich rywali. Ze znaną sobie zaciętością wywalczył pierwsze miejsce i triumfował na kopenhaskim podium mając obok Mateja Zagara i Chrisa Holdera.
Po przeciętnym występie na torze w Terenzano, Ward po raz kolejny stanął na podium w łotewskim Daugavpils. Ostatecznie sezon zakończył na 8. miejscu klasyfikacji generalnej inkasując 106 punktów.
Biorąc więc pod uwagę zeszłoroczną kontuzję Australijczyka, jego występ w cyklu Grand Prix z całą pewnością można ocenić jako bardzo udany. Ten wysoki wynik, mimo braku zdobyczy punktowych z czterech rund, może okazać się dobrą przesłanką na nadchodzący sezon. Waleczny i zadziorny Ward, który nie zna takich słów jak „strach” czy „nie da się”, jest wymieniany jako jeden z pretendentów do medali. Biorąc pod uwagę również fakt, że wraz ze swoim przyjacielem, Chrisem Holderem, będzie tworzył jeden zespół (Forkent Racing Team), w nadchodzących rozgrywkach Indywidualnych Mistrzostw Świata, Ward może stanowić jednego z czołowych i najsilniejszych zawodników.
Sylwia Wziątek (za: inf. wlasna)