Jak podają włodarze gdańskiego Wybrzeża obecni w Gdańsku żużlowcy tego klubu otrzymali część zaległych pieniędzy. Thomas Jonasson był obecny w Bydgoszczy i zażądał przywiezienia pieniędzy właśnie tam w przeciwnym razie miał nie wystąpić w niedzielnym spotkaniu. W nocy z soboty na niedzielę trener Piotr Szymko podjął się zawiezienia Jonassonowi części zaległej kwoty do Bydgoszczy. Szwed był obecny w parku maszyn, ale spakował sprzęt. Powodem tej decyzji są zaległości finansowe wobec byłego kapitana drużyny. Jak przekazał Tadeusz Zdunek, główny sponsor klubu, chodzi rónież o nie mające pokrycia obietnice dotyczące premii, których zawodnikowi udzielił były prezes klubu Robert Terlecki.
- Thomas wziął kasę i umówiliśmy się, że w niedzielę będzie w Gdańsku na meczu. Rzeczywiście przyjechał i nawet rozłożył swój sprzęt w parkingu, ale… zanim rozpoczął się mecz Jonasson z powrotem spakował sprzęt i wyjechał. Odmowa startu przez Jonassona na godzinę przed zawodami to jest coś z czym się jeszcze nie spotkałem, a pracowałem już jako trener w trudnych warunkach. Wiem, że klub robił wszystko, by Szwed pojechał. Czy było to możliwe? Nie będę się na ten temat wypowiadał. Rozumiem, że dla zawodników pieniądze są ważne, ale gdzieś za mało w tym wszystkim sportu. Dobrze, że na miejscu był Renat Gafurow, bo mielibyśmy dziurę w składzie - mówi przed spotkaniem trener Piotr Szymko.
Aby tego było mało w spotkaniu nie wystąpił również podstawowy junior Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk, Krystaina Pieszczek, który przedstawił zwolnienie lekarskie obowiązujące tylko do ... poniedziałku! Tym samym zwolnienie pozwoliło mu nie jechać w meczu ze Stalą z Gorzowa lecz już w tym tygodniu w finale Brązowego Kasku będzie mógł wystartować.
- Jeśli chodzi o Krystiana Pieszczka, nie zamierzam podważać kompetencji lekarza. W tygodniu Krystian trenował w Gdańsku i szło mu bardzo dobrze, widocznie ból musiał pojawić się później. Nie mam w tej chwili pojęcia na jaki skład będę mógł liczyć za tydzień w Częstochowie - kończy zdecydowanie zasmucony Piotr Szymko.