Ward nie pojechał w GP Łotwy, bo przed zawodami został zbadany alkomatem, a w jego organizmie stwierdzono niewielką ilość alkoholu. FIM ciągle nie pojęła decyzji w sprawie zawieszenia zawodnika, ale już nałożyła na niego karę finansową. Niesforny Australijczyk ma zapłacić do kasy federacji 3000 euro. Grzywna jest stosunkowo niewielka, lecze najgorsze ciągle przed Wardem. Grozi mu bowiem dyskwalifikacja.

 

Mówi się o tym, że FIM może go zawiesić nawet na pół roku. Na takim rozwiązaniu straci nie tylko Unibax Toruń, lecz przede wszystkim on sam. Wykluczenie ze startów będzie bowiem oznaczać, że Ward wypadnie z czołowej ósemki Grand Prix, co daje utrzymanie w cyklu i będzie musiał liczyć na dziką kartę od organizatorów.