Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Z roku na rok coraz lepiej
 19.10.2014 23:47
Sezon 2014 dobiegł końca. Jak to zwykle bywa jesienią, przyszedł czas na podsumowanie zmagań ligowych. Jak sytuacja wyglądała w klubie z Piły? Kibice mogą być zadowoleni, czy może czują niedosyt? Zacznijmy od początku.
Wszystko rozpoczęło się bardzo obiecująco. Prezentację zespołu w auli Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. Stanisława Staszica w Pile obejrzał komplet widzów. Wszyscy byli pod wrażeniem organizacji i z wielkimi nadziejami przystąpili do sezonu żużlowego. Jaki był cel? W Pile zawsze mierzy się wysoko, jednak każdy zdaje sobie sprawę z tego, że same chęci nie wystarczą. Pomoc sponsorów, przede wszystkim Pana Henryka Stokłosy, tchnęła w serca miłośników czarnego sportu wiele optymizmu. Jeśli chodzi o skład, to także wszyscy mogli być zadowoleni. Udało się zatrzymać w zespole Piotr Śwista oraz Witalija Biełousowa, a więc liderów sprzed roku. Po kilkunastu latach przerwy do Grodu Staszica powrócił Jesper Monberg, który uważany był za ogromne wzmocnienie. Do tego do Piły przenieśli się jadący pierwszy rok jako seniorzy bracia Emil i Kamil Pulczyńscy. Nie zapominajmy także o pozostałych zawodnikach. Sporo nadziei było wiązanych z osobą Piotra Dyma, czy Steena Jensena. Zagadką miała być postawa juniorów - Arkadiusza Pawlaka i Oskara Ajtnera-Golloba. W trakcie sezonu do zespołu dołączył Tomasz Walasek oraz Michał Pioscki, a także po zdaniu licencji Kacper Grzegorczyk
 
Z tak dobraną kadrą klub mógł śmiało celować w pierwszą czwórkę. Od samego początku w Pile nie było parcia na awans. Nikt nie mówił "musimy", wszystko opierało się o to, że jedziemy spokojnie, a jeśli wywalczymy awans, to będzie spory sukces zespołu i wspaniała nagroda za ciężką pracę wykonaną podczas sezonu. Pierwszy mecz ligowy w Pile to spotkanie z krakowską Wandą. Zwycięstwo jedenastoma punktami upewniło kibiców, że mają silną drużynę. Jednak weryfikacja tej siły miała przyjść wraz z pierwszym wyjazdem. Ten nastąpił w drugiej kolejce, kiedy podopieczni duetu szkoleniowego Janusz Michaelis - Tomasz Żentkowski pojechali do Rawicza, na mecz, jak się wydawało przed stratem rozgrywek, z outsajderem. Niestety prawda okazała się bolesna dla Victorii. Porażka w stosunku 48:42 szybko ostudziła zapędy i dała sygnał, że przed zespołem jeszcze wiele pracy. Dalej było lanie w Krośnie, o którym w Pile nikt nie chce pamiętać oraz porażka u siebie z faworytem rozgrywek - drużyną z Ostrowa. Przełamanie przyszło podczas spotkania w Opolu, gdzie pilanie odnieśli pierwsze wyjazdowe zwycięstwo. Do końca rundy zasadniczej Victoria jechała w kratkę, wygrywając bądź tak, jak w przypadku meczu z Wilkami, remisując u siebie i przegrywając wszystko na torach rywali. 
 
Nadeszły półfinały, do których pilanie przystąpili z czwartej pozycji, na dzień dobry trafiając na najgroźniejszego rywala, czyli zawodników trenera Grzegorza Dzikowskiego. Ku radości licznie zgromadzonych sympatyków Victorii, miejscowi pokonali faworyzowanego przeciwnika dwunastoma oczkami. Nadzieje przed rewanżem były ogromne. Liczono, że uda się utrzymać przewagę i tym samym sprawić wielką niespodziankę eliminując Ostrovię. Niestety kontuzja zakontraktowanego w trakcie sezonu Bena Barkerka oraz świetna postawa drużyny z Ostrowa sprawiła, że pilanie nie istnieli w spotkaniu rewanżowym. Sezon zakończył się na pierwszej rundzie fazy play off. 
 
Z pewnością klub z Piły mógł osiągnąć więcej w tym sezonie. Z drugiej strony nie było jednak najgorzej. Kibice oglądali sporo walki w każdym meczu na torze przy Bydgoskiej. Poza jedną wpadką z Ostrovią u siebie i remisem z Krosnem, mecze były wygrywane, a fani mieli powody do zadowolenia. Można gdybać, co by było, gdyby zespół trafił na Krosno lub Kraków w półfinale. Tak się jednak nie stało i trzeba było uznać wyższość ekipy z Ostrowa. Mimo wszystko są powody do zadowolenia, gdyż w Pile gołym okiem można zauważyć wsparcie lokalnych przedsiębiorców. Grono sponsorów stale się zwiększa, a to jest bardzo dobry znak na przyszłość. Stabilność finansowa jest bardzo ważna, gdyż nikt nie chce podzielić losu Włókniarza Cżestochowa lub Wybrzeża Gdańsk
 
Jeśli chodzi o kolejny sezon, to na pewno klub będzie dobrze do niego przygotowany. Zarząd tworzą młodzi, ambitni ludzie, którzy kochają ten sport i przede wszystkim ich celem jest dobro tej dyscypliny w naszym mieście. Koniec sezonu dla kibiców oznacza początek lub bardziej kontynuację pracy dla prezesa Tomasza Sotera i jego współpracowników. Niebawem zacznie się gorący okres kontraktowania zawodników. Piła ma jasno określone stanowisko w tej sprawie: nie płaci sie żużlowcom za tzw. podpis pod kontraktem. Jak to ujął trener Michaelis w jednej z rozmów podczasz sezonu "w Pile pieniądze leżą na torze, tylko trzeba je podnieść". 
 
Nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać na pierwsze doniesienia z klubu dotyczące kontraktów na nowy sezon. 
 
Marcin Grabski (za: inf. własna)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (0)
Nie ma komentarzy związanych z tym artykułem. Twoja opinia może być pierwsza.
© 2002-2024 Zuzelend.com