10 listopada na twoim profilu Facebook’owym pojawiła się informacja o tym, że jesteś wolnym zawodnikiem i oficjalnie rozpoczynasz poszukiwania nowego klubu. Czy gdyby nie skomplikowana sytuacja Wybrzeża również zdecydowałbyś się na przeprowadzkę?
- Szkoda, że losy Wybrzeża tak się potoczyły. Ja osobiście nie miałem większego wyboru i musiałem zmienić klub. Dla mnie to dość ciężki krok w karierze. Jestem przecież jeszcze juniorem. Ja jeszcze jako młodzieżowiec chciałbym wywalczyć medal w lidze. To był taki kolejny impuls, który spowodował zmianę klubu. W Gdańsku w tej kwestii nie miałem zbyt dużego pola do popisu. Dla mnie najważniejsze jest też to, że kontrakt ze Spar Falubazem to dla mnie kolejny krok do przodu w sportowej karierze.
Kontrakt ze Spar Falubazem traktujesz jako awans w pracy?
- Może nie awans, ale wyzwanie. To na pewno jest ciężki krok w mojej karierze i będę musiał dawać z siebie 150% aby pokazać, że stać mnie dobry wynik.
Miałeś dużo ofert z innych klubów?
- Tym zajmował się tata i wiem, że kilka klubów do niego dzwoniło. Były więc inne oferty i spośród nich wybrałem tą, która gwarantowała mi dużą liczbę startów i dobrą atmosferę w zespole.
Jakie to były kluby?
- To pytanie zostawię dla siebie.
Był wśród nich Grudziądz?
- Wśród tych klubów był także Grudziądz, to prawda. Byłem już po słowie z działaczami, ale oni nie mieli pewności o co będą jechać w sezonie. Czy uda im się zbudować skład na walkę o fazę play-off, czy raczej będą walczyć o utrzymanie. W Zielonej Górze ten cel jest od początku jasny i to mi odpowiadało.
Ale w Grudziądzu o większą ilość biegów byłoby ci teoretycznie łatwiej.
- Pewnie tak by było, ale ja podchodzę do tego inaczej. Jeżeli będę jechał dobrze, to tu również mam szanse na więcej biegów. To wszystko się wiąże z moją jazdą, niezależnie czy to będzie Zielona Góra, czy Grudziądz.
Określony cel, czyli walka o medal, był tym decydującym argumentem?
- Walka o medal była dla mnie najważniejsza. W mojej karierze brakuje takiego krążka i jak już powiedziałem, chciałbym go wywalczyć w Zielonej Górze. Ważna była też opinia w środowisku. Wiem, że tu jest dobra atmosfera. Ważne było również to, z kim będę w drużynie. Starty z Piotrem Protasiewiczem, czy Jarkiem Hampelem będą dla mnie dużą szkołą żużla i sporo będę mógł się z tego nauczyć. Dotychczas w Gdańsku różnie z tym bywało. Przeważnie byli to indywidualiści, którzy za wiele nie pomagali. Tu będzie inaczej i nasza współpraca będzie układać się w dobrym kierunku.
Wspominałeś także o świetnej atmosferze. Znasz się z chłopakami z Zielonej Góry?
- Tak. Mam kontakt z niektórymi z nich. Teraz będziemy mieli jeszcze więcej okazji do rozmów. Już na pierwszym treningu zamieniłem z nimi kilka zdań. Najbardziej znam Alexa Zgardzińskiego i Adama Strzelca, z którymi często spotykaliśmy się na różnych zawodach młodzieżowych.
A w parze wolałbyś jechać z Alexem czy Adamem?
- Nie zwracam na to uwagi. Niezależnie z kim jadę staram się „dogadać” na torze i przywieźć dobry wynik.
Czy przed decyzją o podpisaniu nowej umowy konsultowałeś ją z innymi zawodnikami? Dowiadywałeś się czegoś o Spar Falubazie?
- Nie było takich rozmów. Miałem swoją opinię na ten temat i tego się trzymałem. To zresztą jest taki delikatny temat, bo jak ktoś komuś podpadnie to po złości może później wypowiadać się negatywnie.
A jak ty sam oceniasz zielonogórski zespół?
- Ciężko odpowiedzieć na takie pytanie. Wszystko zależy od tego jak będziemy jechać. Ostatnie sezony pokazały, że nie zawsze nazwiska jadą. Liczy się dyspozycja dnia, przygotowanie sprzętowe i inne rzeczy „okołożużlowe”. Umówmy się, że na to pytanie odpowiem po kilku pierwszych meczach.
Spar Falubaz z Krystianem Pieszczkiem będzie mocniejszy w formacji juniorskiej? Wiesz, że oczy wszystkich kibiców, będą skierowane właśnie na ciebie?
- Ja staram się nie wywierać na sobie presji wyniku. To nigdy się nie udaje i nie przynosi dobrych rezultatów. Nie ma to po prostu sensu. Jadąc na luzie mój wynik może być tylko lepszy.
W Gdańsku to między innymi na tobie spoczywał ciężar zdobywania dużej ilości punktów. W Spar Falubazie to się zmieni. To dla Ciebie będzie miało jakieś znaczenie?
- Mi to nie przeszkadzało, że musiałem jechać nawet siedem biegów w meczu. Ja czerpię z tego radość i robię to dla satysfakcji i radości. Tu być może będę miał pod tym kątem lżej, ale może okazać się, że będzie jeszcze ciężej.
Zielonogórski tor należy do twoich ulubionych?
- Tu duże znaczenie ma odpowiednie spasowanie. Nie mogę powiedzieć, że jest to mój ulubiony tor, lub tor, którego nie lubię. Każdemu zawodnikowi pasuje tor, na którym robi piętnaście punktów. Ja tu lubię jeździć i mam nadzieję, że po tych dwóch latach to się nie zmieni.
Aktualnie Spar Falubaz nie ma pierwszego trenera. Mówi się o tym, że blisko podpisania umowy jest Stanisław Chomski, z którym pracowałeś w Gdańsku. Jak oceniasz jego osobę?
- Pracowałem z różnymi trenerami. Z większością miałem dobry kontakt i nie mogę powiedzieć na nich złego słowa. Natomiast z trenerem Chomskim pracowało mi się jak do tej pory najlepiej. Potrafił pomóc nie tylko jako psycholog, ale również doradzał w kwestiach żużlowych. To wszystko wynika z jego lat pracy w tym sporcie i doświadczenia. On potrafi zbudować w drużynie fajną atmosferę. Najlepszym przykładem jest tutaj sezon 2012, za prezesury Macieja Polnego. Mieliśmy fajną paczkę i w drużynówce młodzieżowej udało nam się wywalczyć srebrne medale, i gdyby nie Marcel Szymko to mielibyśmy Mistrza. Jechaliśmy wtedy na luzaku, bez zbytniego napinania się.
Stanisław Chomski w Spar Falubazie miałby ciężkie zadanie?
- Jest tutaj kim jechać. To są super doświadczeni zawodnicy i wystarczy tylko i aż zbudować dobrą atmosferę w zespole.
A brak trenera jest dla ciebie problemem?
- Na razie skupiam się na swoich przygotowaniach. Wierzę jednak, że przyjdzie to osoba odpowiednia na to stanowisko. Nie wiem jakie inne propozycje ma klub, ale z pewnością postawi na tę najlepszą.
Wiesz pewnie, że żużel w Zielonej Górze jest sportem numer jeden. Wiąże się to z olbrzymim zainteresowaniem ze strony kibiców, którzy chcą wiedzieć o zawodnikach praktycznie wszystko. Nie obawiasz się tego?
- Zupełnie mi to nie przeszkadza. Ja jestem otwartą osobą i chętnie się z kibicami spotkam i z nimi porozmawiam. To miłe, że kibice tak mocno angażują się w życie klubu. Dla mnie jazda dla takich kibiców będzie samą przyjemnością.
A podoba ci się takie podejście do kibica? Nie ograniczanie spotkań z nim w dni meczowe, ale również czynny udział w życiu całej społeczności?
- Tak, podoba. Kibic może wtedy poznać nas od drugiej strony. Wie jak zachowujemy się na co dzień, poza torem. Większość kibiców nas nie zna i mimo to stara się oceniać. Takie spotkania i rozmowy pokazują jacy jesteśmy prywatnie i to zdanie może się później zmienić.
W Gdańsku wyglądało to podobnie?
- Za prezesa Polnego działo się bardzo dużo. Wtedy często jeździliśmy po różnych instytucjach pomagaliśmy potrzebującym i spotykaliśmy się z kibicami. Bardzo fajnie to wyglądało, a efekty widzieliśmy na trybunach. Później się to zmieniło i takich wyjazdów było coraz mniej.
Co sądzisz o zielonogórskich kibicach?
- Wiem, że dobrze dopingują klub. W Polsce to pewnie numer jeden, jeśli chodzi o żużel i nie mówię tego, bo tu przychodzę i chcę się wkupić w łaski.
Szczerość, to jedna z twoich cech charakteru?
- Ja mówię zawsze to, co myślę, a nie to co ktoś chciałby usłyszeć.
Jak będą wyglądały twoje przygotowania do sezonu 2015? Weźmiesz udział w treningach z całą drużyną?
- Dwa razy w miesiącu chciałbym przyjeżdżać do Zielonej Góry. Z domu mam kawałek drogi i logistycznie trudno będzie to spiąć. Oczywiście w Gdańsku będę trenował indywidualnie. Skupiam się przede wszystkim na kondycji, trochę mniej na sile. Ogólnie będzie to rekreacja, jakieś elementy boksu, jazda na rowerze, czasami motocross. Do tego tradycyjna praca przy sprzęcie z całym teamem, moim tatą i mechanikami.
Tata jest jakoś mocniej związany z klubem?
- Tata od dziecka chodził na żużel. Wszystko zapoczątkował jednak dziadek, który także był kibicem. Z pokolenia na pokolenie przeszło to na mnie.
To, że zostałeś żużlowcem to spełnienie marzeń taty, czy dziadka?
- Zdecydowanie dziadka.
Jak funkcjonuje twój team?
- W parkingu jest tata i dwóch mechaników. Ja mówię im to, co czułem w trakcie jazdy, oni mówią co widzieli i wspólnie podejmujemy jakąś decyzję. Wiadomo, czasami są między nami sprzeczki i przez chwilę jesteśmy na siebie obrażeni. Zdarza się tak, że oni zrobią po swojemu i jest dobrze, a czasami ja trzymam się swojego pomysłu i też to wypala. W takiej pracy z teamem bardzo ważny jest czas współpracy. Im dłużej ze sobą jesteśmy, tym lepiej się znamy i szybciej rozumiemy.
W piątek wziąłeś udział w pierwszym treningu z drużyną Falubazu. Jak ci się podobało, na tych zajęciach? Zostałeś dobrze przyjęty przez zespół?
- Było dużo śmiechu. Same zajęcie bardzo mi się podobały i aż żałuję, że mam do Zielonej Góry tak daleko, bo częściej bym przyjeżdżał na treningi. Jestem zaskoczony tak ciepłym przyjęciem ze strony drużyny. Można powiedzieć, że od początku czuję się zaakceptowany przez zespół. Od strony sportowej trening bardzo mi się podobał i z pewnością jest to ukierunkowane w dobrą stronę.
W trakcie sezonu będziesz często przyjeżdżał do Zielonej Góry, czy głównie ograniczysz treningi do jazd w Gdańsku?
- Będę przyjeżdżał na treningi do Zielonej Góry. Z działaczami z Gdańska jeszcze nie rozmawiałem. Mam nadzieję, że pójdą mi na rękę i będę mógł towarzyszyć chłopakom na treningach Wybrzeża.
Jak wyglądają twoje stosunki z gdańskim klubem?
- Nie mamy wobec siebie żadnych roszczeń. Tak bym to określił. Umowa została rozwiązana i tyle.
Lepsze wyniki w Ekstralidze, to jeden z twoich głównych celów w sezonie 2015. Jakie są inne?
- W lidze to cel numer jeden. Chciałbym też awansować do finałów Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. W tym sezonie miałem pecha. Nie wyszły mi jedne zawody i w kolejnych rundach już się nie liczyłem w stawce. Fajnie byłoby tez awansować ponownie do finałów Mistrzostw Polski seniorów i juniorów.
Można powiedzieć, że twoim ulubionym turniejem jest Zlata Stucha, w którym co roku odnosisz spore sukcesy.
- Jechałem już czwarty raz. Za każdym razem byłem w finale, więc wspominam to bardzo miło. Jest zawsze sporo śmiechu i takiej specyficznej atmosfery, która mi się podoba. Trzy dni, trzy fajne imprezy i sporo satysfakcji z jazdy.
Kto jest twoim żużlowym autorytetem? A może w życiu postępujesz według zasad osoby nie związanej z żużlem?
- Idola nie mam. Staram się wszystkich lepszych ode mnie zawodników „podglądać” i na nich się wzorować. Tak z każdego po trochę.
Bardzo dobrze wyglądają też twoje działania marketingowe. Strona, czy konto na Facebooku prowadzone są w profesjonalny sposób. Podchodzisz do kwestii wizerunkowych tak mocno jak do sportu?
- Staram się docenić wszystkich ludzi, którzy pomagają mi w rozwijaniu się i osiąganiu jak najlepszych wyników. Moje sukcesy są ich sukcesami i cieszę się, że są osoby, którą stawiają na mnie. Staram się im odwdzięczyć nie tylko wynikami, ale również poprzez takie działania marketingowe.
Twoje przenosiny do Zielonej Góry oznaczają jakieś zmiany w gronie sponsorów?
- Część z nich na pewno odejdzie, bo już sygnalizowali mi, że tak się stanie gdy podpisze kontrakt z innym klubem. Są jednak takie firmy, które nadal będą ze mną. Mam nadzieję, że ci pierwsi przez okres świąt zmienią swoje zdanie.
Co chciałbyś powiedzieć kibicom przed zbliżającym się sezonem oraz z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia ?
- Przede wszystkim ciepłych, wesołych świąt spędzonych w rodzinnej atmosferze. Boże Narodzenie to piękny okre,s więc odpoczywajcie i oczekujcie zbliżającego się sezonu. Ja ze swojej strony obiecuję, że zrobię wszystko, by kibice byli ze mnie zadowoleni, a ten sezon był lepszy od poprzedniego i zakończony moim pierwszym medalem Drużynowych Mistrzostw Polski.