Marian Spychała urodził się w Pasierbach, między Rawiczem, a Krotoszynem w 1932 roku. Swoją przygodę z żużlem rozpoczął w rawickim Kolejarzu. Reprezentował także Stal Ostrów Wielkopolski, Unię Tarnów i Stal Rzeszów, z którą w 1961 roku zdobył Drużynowe Mistrzostwo Polski. Sześciokrotnie brał udział w finałach Indywidualnych Mistrzostwach Polski.
Przez czternaście sezonów Spychała pełnił rolę trenera w opolskim Kolejarzu. Pobił on tym samym rekord piastowania funkcji trenerskiej w historii tego klubu.
Pan Marian zawsze służył dobrą radą – mówił Kamil Swienty, który miał okazję trenować u boku zmarłego Spychały. – Miał poczucie humoru, ale jeśli chodziło o treningi – był stanowczy i wymagający.
Jeszcze w ubiegłym sezonie kibice Kolejarza Opole mogli spotkać Mariana Spychałę na stadionie przy ulicy Wschodniej. Zawsze uśmiechnięty, zawsze optymistycznie nastawiony do świata. Porozmawiał z każdym – nie tylko o żużlu. Pierwszy polski Indywidualny Mistrz Świata Jerzy Szczakiel na łamach portalu opole.sport.pl przyznaje, że jego zmarły kolega, którego był podopiecznym w najlepszych latach opolskiego klubu, bardzo przejmował się obecną sytuacją Kolejarza Opole.
Opolski żużel upada, prawdopodobnie nie zobaczymy drużyny Andrzeja Hawryluka w nadchodzącym sezonie na torze ani na ulicy Wschodniej, ani na żadnym innym stadionie w Polsce. Klub z tak bogatą historią zniknie z żużlowej mapy Polski. Równie tragiczne są losy drużyn z Częstochowy czy z Gdańska. Sęk w tym, żeby miłość do swoich klubów i czarnego sportu nie zniknęła z serc kibiców. Trzeba walczyć, bo jak powiedział święty Augustyn,: „Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą.”
Patrząc na przeszłość Mariana Spychały należy zastanowić się nad powyższymi słowami świętego. On walczył. Zawsze walczył, bo całe życie – nie tylko na torze, to walka. Ciągła walka.
Legendarny trener pozostawił po sobie ból w całym środowisku żużlowym oraz w rodzinie, ale pozostanie w pamięci jako wspaniały człowiek, na którego zawsze każdy mógł liczyć. Pozostanie w pamięci jako człowiek, który zawsze się uśmiechał, ale w sprawach trenerskich był ostry i stanowczy. Szanowany przez starsze jak i młodsze pokolenia, nawet po śmierci będzie przykładem dla wszystkich.