Leszczynianie stawiani są w roli faworyta rozgrywek, ale żeby osiągnąć końcowy sukces drużyna musi prezentować się z dobrej strony przez cały sezon. Nieco gorsze występy podczas niedzielnego meczu zaliczyli Tobiasz Musielak i Thomas Jonasson, lecz reszta zespołu stanęła na wysokości zadania, a leszczynianie mogli się cieszyć ze zwycięstwa. - Pamiętajmy, że to było dopiero drugie spotkanie w sezonie. Żeby myśleć o końcowym sukcesie musimy spisywać się tak przez cały sezon. Na razie jest fajnie, bo każdy zawodnik dokłada punkty do dorobku zespołu. Nasza drużyna jest równa i co ważne potrafimy łatać dziury, kiedy ktoś ma słabszy moment. W niedzielę Tobiasz i Thomas nie mieli najlepszego dnia. Mimo to potwierdziliśmy, że jesteśmy mocni. Tarnowianie dwa tygodnie temu wyraźnie pokonali mistrzów Polski z Gorzowa. Teraz my zmierzymy się ze Stalą. To spotkanie będzie ważnym sprawdzianem naszej formy. – komentuje na łamach elka.pl Grzegorz Zengota.
Ciekawą walkę o jeden punkt w gonitwie czternastej stoczyli Grzegorz Zengota i Artur Mroczka, a sędzia długo zwlekał z podjęciem decyzji, ostatecznie jedno oczko wywalczył zawodnik tarnowskiego zespołu. - Każdy z nas jest głody sukcesów i chce wygrywać. To widać na torze, bo gonimy i walczymy w każdej sytuacji. Musimy właśnie tak podchodzić do wszystkich spotkań, które są jeszcze przed nami. Artur Mroczka nie miał do mnie żadnych pretensji o atak na ostatnim łuku czternastego biegu. Po wyścigu przybiliśmy sobie piątki. Wiadomo, to jest adrenalina i emocje. Dla mnie ten atak był jak odruch bezwarunkowy, kiedy jestem praktycznie na równi z rywalem to chcę wyprzedzić. Wiedziałem, że przed nami jest już meta i jakbym mógł to bym pogryzł, żeby zwyciężyć. Niewiele zabrakło, żebym to ja zdobył ten punkt. – kończy Zengota.