Opolanin nie dość, że późno rozpoczął swoją karierę, to jeszcze pamiętna kontuzja, której doznał w Niemczech wymazała z życia zawodnika treningi i starty w zawodach na prawie rok. Ponadto w opolskiej drużynie nie było pieniędzy na szkolenie młodzieży, przez co żużlowiec szukał okazji do treningów we własnym zakresie lub z pomocą innych.
Jak przyznał na łamach Nowej Trybuny Opolskiej ojciec Michała – Andrzej, zapału mu nie brakuje. I fakt, że wygrał drugą rundę Nice Cup w Krakowie świadczy o tym, że robi postępy.
Tak, to prawda. Patrząc na początki Michała Kordasa z żużlem słyszało się komentarze, że opolanin nie ma szans w czarnym sporcie. Brak treningów, brak odpowiedniego sprzętu. Chłopak w Opolu nie ma szans, musiałby iść do innego klubu gdzie są pieniądze i perspektywy.
Tymczasem w opolskim klubie wiele się zmieniło. Mimo że Hawi Racing Team nie startuje w rozgrywkach polskiej drugiej ligi, na brak żużla kibice z województwa opolskiego nie mają co narzekać. Oprócz turniejów, pojawiły się regularne treningi a co najważniejsze – ruszyła szkółka żużlowa, w której Michał regularnie uczestniczy pod okiem trenera Piotra Żyto.
Przed trzecią rundą drugiej grupy turnieju Nice Cup, który odbył się w Opolu można było usłyszeć, że Kordas jest jednym z faworytów. Wygrał w Krakowie. Ma sprzęt. Jest „w gazie”. Pojedzie na swoim torze, przed swoją publicznością. Da radę. Zwycięży.
Tymczasem wszystko potoczyło się inaczej. Przed zawodami żużlowiec powiedział, że nie czuje jako takiej presji. Nie podchodził do zawodów z myślą, że musi wygrać a żadna inna lokata nie wchodzi w grę.
Będę trzymał gaz – stwierdził na godzinę przed rozpoczęciem zawodów. – Zrobię wszystko co w mojej mocy i zobaczymy co z tego wyniknie.
Zaczęło się dobrze. Pierwszy bieg – trzy punkty. Drugi bieg – dwa punkty. Potem, jadąc na czwartej pozycji upadł i został „wessany” przez dmuchaną bandę.
Nie wiem co się stało – komentował po zawodach. – Poczułem tylko, że motor się osuwa. Przyjechała karetka, bo zasygnalizowałem ból prawej ręki, żeber i głowy. Potem pomimo powrotu do przełożeń z pierwszego biegu, motocykl już nie szedł tak, jak powinien.
Sam zawodnik doskonale wie i ciągle podkreśla, że musi ćwiczyć starty, które autentycznie proszą się o poprawę.
Sobotni słabszy wynik nie zraża Michała Kordasa. Żużlowiec będzie miał okazję do zrehabilitowania się już w najbliższy wtorek podczas Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostw Polski.
Śledząc rozwój Michała można śmiało stwierdzić, że ma on potencjał do dobrej jazdy. Miejmy nadzieję, że pech, który chodzi za nim jak cień, w końcu go opuści i młody żużlowiec w końcu na dobre rozwinie skrzydła.