Wychowanka zielonogórskiej drużyny cieszy zwycięstwo Fogo Unii oraz dobry występ indywidualni. Według Grzegorza Zengoty walka na torze mogła się podobać kibicom zgromadzonym na stadionie - Wysokie zwycięstwo drużyny, więc jest to rzecz która cieszy. Mój wynik indywidualny też był dosyć dobry. Rezultat jest zadawalający. To spotkanie to już historia i myślimy już o następnym meczu. Myślę, że pogoda przygotowała fajny tor. Był dobry do walki, odsypywał się przez co można było walczyć na całej szerokości i przeprowadzać różnego rodzaju ataki, jak nie po krawężniku to po zewnętrznej. Jeżeli chodzi o widowisku to uważam, że dla kibiców było rewelacyjne. Fani którzy pojawili się na stadionie wyszli z niego na pewno zadowoleni, mimo że rywal nie wyglądał na papierze obiecująco, ale zawodnicy z Rzeszowa jechali naprawdę dobrze i w niektórych biegach krwi nam napsuli.
Podczas niedzielnego spotkania doszło do wielu upadków, co spowodowało, że zawody trwały nieco dłużej niż normalnie. Jednak w ocenie Grzegorza Zengoty upadki nie były spowodowane złym przygotowaniem nawierzchni leszczyńskiego owalu - Tor był na tyle dobrze przygotowany i nikt nie chciał odpuszczać, więc może z tego powodu było, aż tyle upadków, każdy chciał walczyć do końca i czasami kończyło się to upadkiem. Mogły być one spowodowane też tym, że może nie wszyscy zawodnicy panują nad swoimi motocyklami i czasami przeszarżują i to było widać dzisiaj na torze. Do tego dochodziły taśmy i wykluczenia, więc zawody dzisiaj się trochę ciągnęły.
W niedzielę na tor upadł również Grzegorz Zengota, który uważa, że upadek mógł mu wyjść na dobre, bo do powtórki biegu wyjechał na innym motocyklu, który okazał się lepszy - Nicki Pedersen wywoził Petera Kildemanda i przy okazji ja próbowałem atakować, wszyscy byliśmy w kontakcie i nastąpił efekt domina. Może wyszło mi to na dobre, bo zmieniłem motocykl i był on dużo szybszy. Wiadomo, że jazda na żużlu jest czasami agresywna, ale nie należy utrudniać jazdy innym zawodnikom i nie wybijać ich z rytmu jazdy.
W końcowej fazie zawodów Zengota trafił na czwarte pola startowe, które nie jest już tak dobre jak pola wewnętrzne - W końcówce zawodów miałem czwarte pole, jest to wtedy jedno z gorszych pól startowych, w niemal każdym biegu każdy jedzie pod pandą i jest to wtedy wyślizgane pole. Ciężko jest nawiązać walkę z takiego pola, ale byłem szybki na dystansie i starałem się w tym aspekcie szukać swojej szansy.
Leszczynianie 26 lipca na torze w Lesznie zmierzą się z drużyną z Gorzowa. W ocenie Grzegorza Zengoty, będzie to bardziej wymagająca drużyna niż PGE Stal Rzeszów - Kolejne spotkanie wydaje się być już trudniejsze, gorzowianie przynajmniej na papierze są bardziej wymagającym przeciwnikiem. Zajmują oni przede wszystkim wyższe miejsce w tabeli niż rzeszowianie, ale my na pewno nie zlekceważymy rywala i podejdziemy do tego meczu skoncentrowani. Jesteśmy wstanie obronić punkty na własnym torze. W piątek będę trenował na stadionie im. Alfreda Smoczyka, jak przed każdym meczem.