Darcy Ward wszedł do drużyny z Zielonej Góry przebojem zostając jej niekwestionowanym liderem pod nieobecność Jarosława Hampela. Wydaje się, że kibice już zaczęli się do niego przekonywać, ale dziś niewiele brakowało a Australijczyk mógł znów zaprzepaścić swoją szansę na zdobycie zaufania zielonogórskich fanów. Prezentacja rozpoczynająca wielkie lubuskie derby odbyła się bez Darcy'ego Warda, ponieważ ten spóźnił się na samolot do Polski. Jak sam przyznał do wejścia na pokład zabrakło mu dwóch minut. I wtedy zaczęły się kłopoty, ponieważ kolejny samolot był dopiero za kilka godzin. Ward nie zdążyłby na spotkanie Zielonej Góry z Gorzowem. Wtedy działać zaczęli włodarze zielonogórskiego klubu i załatwili samolot, a Darcy Ward na gorzowski stadion jechał w asyście policyjnego konwoju.
Zanim Ward pojawił się na tzw. „Jancarzu” osoby funkcyjne drużyny z Zielonej Góry złożyły protest, w którym poprosili o sprawdzenie gaźnika u Linusa Sundstroema. Dodatkowe kilka minut na przyjazd Australijczyka? Nie wiadomo. Być może zielonogórzanie naprawdę widzieli błędy w motocyklu Szweda jeżdżącego w barwach gorzowskiej stali.
Kiedy Ward dotarł już na mecz wykonał pracę jakiej niewielu kibiców chyba się spodziewało. Biorąc pod uwagę, że zawodnik pojawił się na stadionie nie rozgrzany, a kevlar zakładał biegnąc do parku maszyn. Nic bardziej mylnego. Ward znów był liderem swojej drużyny. W siedmiu startach zdobył 20 punktów i tylko raz został pokonany. Sposób na jego świetną jazdę znalazł Niels Kristian Iversen.
Jeżeli takie sytuacje i problemy z pojawieniem się na stadionie mają sprawiać, że Darcy Ward będzie dalej tak świetnie się ścigał to kibice nie powinni się obawiać o to, że zawodnika nie ma na przedmeczowej prezentacji.