Z perspektywy parku maszyn sam upadek nie wyglądał tak groźnie, jak sugerują jego skutki - Darcy Ward kończąc drugie okrążenie 15. biegu zahaczył o tył maszyny Artioma Łaguty i nie zdołał utrzymać swojego motocykla, który podbił się do góry i szybko wyrzucił go pod bandę. Powtórki telewizyjne wykazały, że sytuacja mogła być dużo gorsza - jadący z tyłu Patryk Dudek nieomal nie wjechał motorem w koziołkującego po torze Australijczyka. Wkrótce okazało się, że zawodnik nie jest w stanie samodzielnie się podnieść, wobec czego na tor wezwano karetkę, w której, po krótkim badaniu podstawowym, odwiezono poszkodowanego do najbliższego szpitala. Pierwsza diagnoza była przykra, ale nie katastrofalna - Ward złamał nadgarstek, obił kolano, ale może chodzić i ruszać rękami. Sytuacja nabrała jednak ciemniejszych barw w miarę postępowania badań. Jak oficjalnie donosi SPAR Falubaz Zielona Góra, przy analizie tomografem wykryto u Darcy'ego przerwanie rdzenia kręgowego w miejscu, który odpowiada za poruszanie dolnymi partiami ciała, co może grozić poważnymi trudnościami w przyszłym korzystaniu z dolnych kończyn, a nawet częściowym paraliżem. W ciągu najbliższych godzin zawodnika czeka poważna operacja decydująca o długofalowych konsekwencjach, z którymi zmierzy się Ward.