W awizowanym składzie na mecz przeciwko Betrad Sparcie zabrakło kapitana biało-niebieskich, Tobiasza Musielaka. Zawodnik ostatecznie wystąpił w spotkaniu przeciwko wrocławianom, a o tym, że będzie brał udział w pojedynku dowiedział się trzy godziny przed meczem. Musielak podczas ostatniej rundy PGE Ekstraligi zdołał wywalczyć 5 i bonus - Cieszę się, że było mi dane wystartować w tym spotkaniu. Dowiedziałem się o tym na trzy godziny przed startem meczu. Liczę się z tym, że może mnie zabraknąć w składzie na półfinałowe starcie. Nie jestem w takiej dyspozycji, jak przed rokiem. Mam nadzieję, że po tym spotkaniu coś drgnęło. Na pewno psychicznie podbudował mnie wygrany przeze mnie wyścig. Mimo, że dwukrotnie przyjechałem czwarty, cały czas byłem w kontakcie z rywalami. Moja zdobycz mogła być większa, jednak zabrakło mi dziś odpowiedniego momentu startowego. Zadanie utrudniło mi też to, że w ostatnim wyścigu startowałem spod bandy.
Na łamach oficjalnej strony klubu z Leszna Musielak przyznał, że mecz był na styku, a leszczynianie pomimo braku Piotra Pawlickiego i słabej dyspozycji Nickiego Pedersena zdołali wygrać spotkanie, potwierdzając tym samym swoją siłę - Mecz był na styku, dlatego liczył się każdy punkt. Znów pokazaliśmy swoją siłę. Jeździliśmy dziś bez Piotra Pawlickiego, a słabiej dysponowany był Nicki Pedersen. Mimo to, udało nam się wygrać. To był kawał dobrego speedway'a. Co do mojego występu, to pasowało mi, dopóki było przyczepnie. Gdy przestano lać wodę, tak dobrze już to nie wyglądało.
Leszczynianie w meczach półfinałowych będą rywalizować z drużyną KS Toruń. Pierwszy mecz w Toruniu zaplanowano na 6 września, natomiast rewanż na torze w Lesznie odbędzie się 13 września. Tobiasz Musielak zdaje sobie sprawę, że pojedynek z Aniołami nie będzie należał do łatwych - Na pewno czeka nas trudne zadanie. Torunianie będą mieli coś do udowodnienia. Rywale zawsze chcą pokazać się z jak najlepszej strony w spotkaniu z liderem. Aby zwyciężyć w lidze, trzeba jednak wygrywać z każdym, z kim przyjdzie nam rywalizować.