- Lubię wyzwania. Nie należę do ludzi, którzy się poddają i będę walczyć, póki mogę. Moje występy w brytyjskiej lidze były bardzo dobre. Teraz chodzi głównie o podniesienie formy na miarę standardów Grand Prix. Wiem, że to potrafię. Robiłem już to w przeszłości, więc dlaczego nie mogę zrobić tego ponownie w przyszłym roku?
Harris zasłynął w żużlowym świecie przez niezapomnianą walkę z Gregiem Hancockiem, którą wygrał GP Wielkiej Brytanii w Cardiff w 2007 roku. Podobna sytuacja miała miejsce w Rybniku - podczas 18. wyścigu Bomber po mistrzowsku uporał się z braćmi Pawlickimi i na metę dojechał jako zwycięzca, tym samym zapewniając sobie udział w przyszłorocznym cyklu. - To był jeden z moich najlepszych wiraży w całej mojej karierze, poza Cardiff. Wiem, że przez całą noc utrzymywałem dobrą prędkość. Zmieniłem dużo w ustawieniach motocykla. Silnik GTR działał świetnie. Dawał mi możliwość uzyskania dużej szybkości, choć wystarczyło wygrać o pół motoru! Do tego toru ciężko jest się przystosować, ale udało nam się ustawić dopasowania, których potrzebowaliśmy. Wydaje mi się, że przez cały wieczór przepuściłem tylko jeden bieg, reszta była bardzo dobra. Bardzo mnie to cieszy.
Brytyjczyk patrzy w przyszłość z dużą dozą realizmu - wie, że czeka go ciężka praca, jeśli pragnie walczyć o wysokie miejsce w Grand Prix 2016. - Mam sporo pracy do zrobienia w zimie, dotyczącej fitnessu, motocykli i silników. Od kiedy zacząłem używać GTR, jest mi łatwiej startować spod taśmy. Poprawki, jakie nałożył Marcel zaprezentowały się w Rybniku. Miałem świetną prędkość. Ludzie zaczynają to zauważać i chcą wypróbować silniki, co jest korzystne dla ich twórców. Gratuluję im i dziękuję za możliwość, jaką dzięki nim otrzymałem. Chciałbym również bardzo podziękować wszystkim moim sponsorom, mojej rodzinie i mojej partnerce Emmie-Louise za wszystko, co dla mnie robi. - podsumowuje Harris.