Drużyna Unii Tarnów po bardzo przekonującym zwycięstwie w pierwszym meczu w Toruniu nie powinna wypuścić wymarzonej wręcz okazji do wygranej w dwumeczu i obrony brązowych medali. ?Jaskółki? mają nad ?Aniołami? aż 10 punktów przewagi i wydaje się, że tylko kataklizm może odebrać im miejsce na trzecim stopniu podium tegorocznej PGE Ekstraligi. Jeśli tego dokonają, trzeci raz z rzędu zdobędą brąz.
Mecz na Motoarenie ostatecznie obnażył główny problem „Aniołów” w tegorocznym sezonie Ekstraligi, jakim był brak liderów. Dość powiedzieć, że trójka Chris Holder, Jason Doyle i Grigorij Łaguta w minioną niedzielę zdobyła w sumie…. 9 punktów i 2 bonusy. Manager Jacek Gajewski nie kryje wielkiego rozczarowania i zawodu z powodu takiej a nie innej postawy swoich stranieri. - Nie potrafię tego zrozumieć. Dwóch naszych zawodników uzupełniających pary zdobyło więcej punktów niż trzech liderów. W najczarniejszych snach nie przypuszczałem, że Grigorij Łaguta nie zdobędzie punktu. Jason Doyle robił szkolne błędy, po polaniu toru wypuszczał się bez sensu na zewnętrzną. Z Australijczykiem jest poważny problem od dłuższego czasu, nie radzi sobie z odpowiedzialnością, pewne rzeczy go przerosły. Chris Holder szarpał, próbował walczyć, ale bez wyraźnego efektu - mówi zrezygnowany.
Gajewski odniósł ponadto wrażenie, że obcokrajowcy nie do końca dali z siebie maksimum swoich możliwości. - Liderzy zjeżdżali z toru, siadali na krzesełkach i czekali na kolejny start. W pewnym sensie przeszli obok tego meczu. Dziwię się, bo to koniec sezonu i zaraz ruszą rozmowy kontraktowe - tłumaczy manager KS Toruń. Prawdą jest, że Holder, Łaguta i Doyle nie mają w tym momencie zbyt silnej karty przetargowej w ręku, bowiem średnie biegowe żadnego z nich nie przekraczają nawet 1,9 pkt/bieg. Po porażce na Motoarenie Gajewski postanowił zmienić układ par na ostatni mecz w tegorocznym sezonie Ekstraligi. Dobrze punktujący w pierwszej potyczce o medale Kacper Gomólski i Adrian Miedziński będą tym razem prowadzącymi parę pod numerami 1 i 5, zaś Łaguta i Doyle zostali awizowani pod numery 2 i 4.
Na domiar złego w sobotnie popołudnie okazało się, że na Mościcach Łaguta ostatecznie nie wystartuje. Rosjanin bierze udział w finale Mistrzostw Europy Par w Debreczynie. Zawody te z powodów pogodowych zostały odwołane i przełożone z soboty na niedzielę na godzinę 14:00. W związku z tym Łaguta nie przybędzie do Tarnowa, bowiem zmiana terminu zawodów na Węgrzech nie oznacza w tym wypadku odwołania meczu w lidze polskiej. Podobnie jest w przypadku reprezentanta Czech Vaclava Milika, który nie stawi się na finale w Lesznie i nie wystąpi w barwach Betard Sparty Wrocław. Z powodów regulaminowych, które wiążą się ze średnimi biegowymi, oba kluby nie mogły zastrzec sobie startu swoich jeźdźców w niedzielnych meczach.
Reprezentanta Sbornej mógł zastąpić 18-letni Australijczyk Brady Kurtz, który do tej pory nie miał okazji startować w Polsce i który podpisał umowę z KS Toruń w lipcowym okienku transferowym. Młody "Kangur" ma jednak zawody w Anglii i z powodów logistycznych jego przybycie do Tarnowa na niedzielę jest niemożliwe. Pod numerem 2 wystąpi, więc jeden z zawodników młodzieżowych. Dodatkowym utrudnieniem „Aniołów” będzie jeszcze długa podróż Doyle’a i Holdera, którzy w sobotni wieczór biorą udział w turnieju Grand Prix w Sztokholmie.
„Jaskółki” po tym jak wypunktowały „Aniołów” na ich torze, z optymizmem podchodzą do spotkania na własnym torze, aczkolwiek w pełni skoncentrowane i z szacunkiem do rywala. Jedynym problemem tarnowian wydaje się być tylko niesprzyjająca aura, bowiem od kilku dni na południu kraju pogoda spłata figla, co przeszkodzi w optymalnym przygotowaniu nawierzchni domowego toru na ostatni mecz ligowy w sezonie. Jeśli spotkanie zostanie odwołane, z jednej strony będzie to unistom na rękę, bo będą mogli liczyć na bardziej sprzyjające warunki do odjechania rewanżu w innym terminie, ale z drugiej strony w powtórce po stronie rywali wystąpiłby już najpewniej Łaguta. Wobec jednak tak znakomitej formy jaką prezentuje w ostatnich tygodniach Janusz Kołodziej, którego wspierają bardzo dobrze spisujący się w „Jaskółczym Gnieździe” Martin Vaculik (domowa średnia 2,500 pkt/bieg) i Leon Madsen, mało prawdopodobnym jest, że nawet przy zastaniu trochę innych warunków torowych Unia mogłaby roztrwonić przewagę. Podopiecznym duetu trenerskiego Paweł Baran i Mirosław Cierniak do pełni szczęścia brakuje 40 punktów, gdyż przy idealnym remisie w dwumeczu to oni będą wyżej notowani od torunian, z racji zajęcia wyższej lokaty w rundzie zasadniczej.
W historii play-off najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce tylko raz drużyna po porażce na własnym podwórku w pierwszym meczu, potrafiła odwrócić losy rywalizacji. W półfinale sezonu 1999 Atlas Wrocław po porażce z Polonią Bydgoszcz - notabene 40:50, zwyciężył w rewanżu 53:36 i awansował do finału ówczesnej I Ligi. Bydgoszczanie przystąpili jednak do drugiego meczu osłabieni brakiem dwójki liderów - Tomasza Golloba i Piotra Protasiewicza, którzy dzień wcześniej brali udział w makabrycznej kolizji podczas Finału Złotego Kasku… we Wrocławiu. Pomimo bardzo dobrej postawy dwójki Australijczyków - Ryana Sullivana i Shane’a Parkera podłamane „Gryfy” nie zdołały obronić solidnej zaliczki i w Bydgoszczy to wrocławianie cieszyli się z awansu do finału.
Klub z Torunia w podobnych rozmiarach jak w minioną niedzielę przegrał pierwszą potyczkę w sezonie 1997 i także w rywalizacji o brązowe krążki. Ówczesny Apator uległ na stadionie przy Broniewskiego Polonii Piła 39:51, dlatego też rewanż był dla prowadzonej przez niepokonanego legendarnego mistrza z Brovst Hansa Nielsena Polonii spacerkiem i po wygranej 58:32, to ona cieszyła się z wywalczenia brązowych medali. Historia nie sprzyja, więc torunianom, którzy w niedzielne popołudnie w Tarnowie spotkają się z drużyną, będącą nie tylko w pełnym składzie, ale i niezwykle trudną do pokonania na własnym obiekcie, a także pewną swojej siły i przewagi, jaką wypracowała w pierwszych piętnastu gonitwach dwumeczu. W VII rundzie spotkań fazy zasadniczej Unia pokonała u siebie KST 50:40, a w całym sezonie poniosła na własnym torze tylko jedną porażką - z Fogo Unią Leszno (43:47) w X rundzie.
Awizowane składy na mecz 27 września
Unia Tarnów:
9. Martin Vaculik
10. Artur Mroczka
11. Leon Madsen
12. Kenneth Bjerre
13. Janusz Kołodziej
14. Arkadiusz Madej
15. Ernest Koza
Trener: Paweł Baran
KS Toruń:
1. Kacper Gomólski
2. Grigorij Łaguta (Marcin Turowski)
3. Chris Holder
4. Jason Doyle
5. Adrian Miedziński
6. Paweł Przedpełski
7. Oskar Fajfer
Manager: Jacek Gajewski
Sędzia: Wojciech Grodzki
Komisarz toru: Aleksander Janas
Początek: godzina 16:30
Transmisja: nSport+ HD
Pierwszy mecz: 50:40 dla Unii Tarnów