Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Co nam zostało po Gollobomanii?
 07.11.2015 14:13
Mówisz żużel, myślisz Tomasz Gollob. Urodzony w mieście nad Brdą wielki mistrz speedwaya - choć oddał już pole młodszym zawodnikom - wciąż jest i jeszcze długo będzie najbardziej rozpoznawalnym przedstawicielem sportu żużlowego w Polsce i za jej granicami. Gollob to postać, która na nowo zaszczepiła w tysiącach Polaków miłość do ?czarnego sportu?, porywając tłumy i rozpoczynając nową erę tejże dyscypliny w kraju nad Wisłą.
Określeń gloryfikujących Tomasza Golloba można wypisywać dziesiątki. Najlepszy żużlowiec świata 2010 roku był po wielu latach marazmu polskiego speedwaya (spowodowanego głównie sytuacją gospodarczą i ekonomiczną kraju w latach 80.) pierwszym i długo jedynym zawodnikiem, który zdołał przebić się do ścisłej światowej czołówki. Od czasów Zenona Plecha i Edwarda Jancarza był pierwszym reprezentantem Polski, który jak równy z równym potrafił rywalizować z zawodnikami z zachodu, zdobywając medale w światowym czempionacie, już w formule Grand Prix. Błyszczał nie tylko na krajowym podwórku, ale także na arenie międzynarodowej. Osiągnięcia starszych rodaków, którzy także swego czasu zaliczali się do grona najlepszych przebił jednak z nawiązką już po kilku sezonach.
 
Niedościgniony na scenie krajowej
 
Popularność Golloba rosła z każdym rokiem. Seryjnie wygrywane wszystkie mistrzowskie turnieje w Polsce, coraz bardziej znacząca rola na niwie światowej, a przede wszystkim nietuzinkowość prezentowana przez niego na torach, była podziwiana i znana dla tysięcy polskich kibiców sportu w ogóle. Bydgoszczanin stał się marką nie tylko dla samego siebie (lukratywne jak na lata 90. i przełom wieków kontrakty reklamowe), ale także marką, która wpływała na nieustannie rosnącą popularność żużla w Polsce. Fani speedwaya przychodzili na stadiony często tylko dla samego Golloba, który gdziekolwiek się nie pojawiał fascynował i porywał jazdą nawet tych najbardziej wybrednych obserwatorów jazdy w lewo. Stadiony pękały w szwach, gdy bydgoska Polonia przyjeżdżała na ligowe mecze do kolejnych miast, nie mówiąc już o turniejach GP regularnie rozgrywanych we Wrocławiu i Bydgoszczy. 
 
Czy można było mówić o „Gollobomanii”? W pewnym sensie tak, choć nie na tak dużą skalę jak w przypadku innych polskich sportowców, także długo utrzymujących się na szczycie w swoich dyscyplinach. Należy jednak docenić fakt, że dość niszowa dyscyplina, na dodatek motorowa zyskała tak wyrazistą postać jak Gollob. Mimo, że nie zawsze mógł on liczyć na sympatię w większości żużlowych ośrodków, to jednak jego osiągnięć, a także jego starszego o dwa lata brata Jacka nikt nie odważył się nigdy podważyć. W Polsce każdy chciał z braćmi wygrać - często za wszelką cenę - ale gdy przyszło do jazdy w biało-czerwonych barwach wszyscy jak jeden mąż dopingowali Tomasza, ciesząc się z jego sukcesów, medali i niezapomnianych triumfów, jak np. podczas turniejów GP we Wrocławiu 1995 i w Linkoping 1997, czy wreszcie w niezapomnianym sezonie 1999, gdy otarł się o upragniony tytuł mistrza świata, ostatecznie uznając wyższość Tony’ego Rickardssona. Polski żużel potrzebował sukcesów jak tlenu, a Gollob tych sukcesy dostarczał. Oprócz tego potrafił to robić w sposób zapierający dech w piersiach, w sposób iście koncertowy. Jak chociażby w słynnym pościgu za Jimmy’m Nilsenem na Stadionie Olimpijskim w stolicy Dolnego Śląska…
 
Popularny i doceniany w plebiscytach
 
Wychowanek Polonii od ponad dwudziestu lat należy do elitarnego grona najbardziej rozpoznawalnych polskich sportowców. W latach 90., gdy jego kariera promieniała jego nazwisko było wymieniane jednym tchem obok takich mistrzów jak Robert Korzeniowski, Paweł Nastula, Dorota Idzi, Mateusz Kusznierewicz i wielu innych. Zawody z udziałem urodzonego w 1971 roku syna Władysława oglądały tysiące Polaków, niczym nocne walki Andrzeja Gołoty w Atlantic City. Dowodem na szacunek i podziw dla Golloba były chociażby cieszące się dużą popularnością plebiscyty „Przeglądu Sportowego” na najlepszego sportowca Polski. Bydgoszczanin siedmiokrotnie plasował się w najlepszej dziesiątce, czyli za każdym razem, gdy zdobywał medal w IMŚ. Po raz pierwszy w 1997 roku (brąz GP), po raz ostatni w mistrzowskim 2010 roku. Najlepszym polskim sportowcem został raz - w 1999, gdy zdobył srebro, choć tak długo wyczekiwane w naszym kraju złoto było niezwykle blisko… Fatalny wypadek we Wrocławiu pozbawił go jednak równej walki z Rickardssonem, a zdrowiem polskiego mistrza żyła przez tydzień niemalże cała Polska, świadoma przed jaką szansą stanął żużlowiec. Wygrana w plebiscycie była dla niego jednak tylko mikroskopijnym pocieszeniem w chwili wciąż buzującego rozczarowania, ale publika potrafiła docenić heroizm i klasę, jakimi wykazał się żużlowy czempion.
 
Co ciekawe, kiedy po 11 latach wreszcie zasiadł na żużlowym tronie, zajął w plebiscycie „PS” miejsce drugie, ulegając tylko fenomenalnej biegaczce rodem z Kasiny Wielkiej Justynie Kowalczyk, która zdominowała na lata konkurs najpopularniejszego polskiego dziennika sportowego. O bezapelacyjnych triumfach Golloba w corocznym plebiscycie „Tygodnika Żużlowego” czy w przeróżnych konkursach w lokalnych mediach nawet nie ma co wspominać. Dominował w nich przez blisko dwadzieścia lat. Zarówno wtedy gdy startował w Bydgoszczy, a także wtedy gdy ścigał się w Tarnowie i Gorzowie Wielkopolskim.
 
Była „Gollobomania”, nastała „Małyszomania”
 
Czyż droga do sukcesu i fenomenu sportowego Golloba nie przypomina drogi jaką przebył skromny, cichy, spokojny chłopak z Wisły, którego imię i nazwisko do dziś wprawia Polaków w dumę i daje ponieść się wspomnieniom, gdy konkursy z jego udziałem śledziły miliony rodaków? Adam Małysz stał się około piętnastu lat temu pierwszy reprezentantem biało-czerownych, który potrafił seryjnie wygrywać na skoczniach całego świata, odnosząc wielkie triumfy w mistrzostwach globu (4 tytuły), Pucharze Świata (4 tytuły) i wreszcie zdobywać medale na Igrzyskach Olimpijskich (3 srebra i 1 brąz). Małysz podobnie jak Gollob potrafił utrzymywać się na szczycie przez lata, co potwierdzało jego absolutny sportowy geniusz, wirtuozerię i niepodważalny profesjonalizm. Przez lata jego kariery przewinęło się wielu konkurentów, którzy potrafili utrzymywać się na topie jedynie przez chwilę, ale on wciąż był u szczytu. Aż do samego końca przebogatej kariery, którą kończył w 2011 roku i gdy zapanowała w Polsce moda na zapuszczenie niewinnego wąsika pod nosem.
 
Czasy „Małyszomanii” pamiętają miliony Polaków. Skoczek zachwycał i radował każdego Polaka, który posiadał w swoim domowym ognisku pudło ze szklanym ekranem. Rekordy oglądalności, szalona popularność nie zmieniły jednak sposobu bycia Małysza, który wydaje się, że serca rodaków zdobył nie tyle swoimi sukcesami, a tym że zawsze był sobą. Tym nieśmiało uśmiechniętym, skromnym i subtelnym człowiekiem, który przelatywał niemalże każdą skocznię, na której przyszło mu skakać, a następnie przez kolejne godziny odpowiadał cierpliwie na każdy wywiad, nie odmawiając oddanym fanom autografów czy też wspólnych zdjęć. A przecież swego czasu bułka z bananem była drugim śniadaniem większości dzieci w polskich szkołach…
 
Drugiego takiego jak on nie będzie…
 
Ostatnie lata na polskiej scenie sportu wykreowały nowych bohaterów, którzy nie znikają z okładek gazet i głównych witryn internetowych. Wizytówką Polski na świecie są dziś chociażby Robert Lewandowski czy Agnieszka Radwańska, którzy mają przy tym też to szczęście, że uprawiają szalenie popularne dyscypliny. Swój czas, gdy gnał bolidami po najsłynniejszych torach globu miał też Robert Kubica. Tomasz Gollob z racji pozycji żużla w hierarchii sportów na świecie nigdy nie mógł liczyć na taką sławę, ale nikt nie odbierze mu jego fantastycznych lat kariery i podziwu z jakim spoglądali na niego kibice w ojczyźnie i państw, w których żużel jest zauważalny. Nikt nie odbierze mu także niezwykle cennego wyróżnienia, jakie otrzymał w 2010 roku w portugalskim Estoril, zostając „Osobowością Roku” na ekskluzywnej gali FIM, gdy jego konkurentami byli tacy mistrzowie jak Włoch Massimiliano Biaggi z Superbike’ów, Hiszpan Jorge Lorezno z MotoGP czy też pogromca długich torów, choć ścigający się także "w klasyku" Fin Joonas Kylmaekorpi..
 
Dziś Gollob, zbliżający się wielkimi krokami do żużlowej emerytury kolejne ligowe punkty zdobywać będzie - po raz pierwszy w karierze - na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej, przywdziewając drugi rok z rzędu plastron grudziądzkiego GKMu. W Grand Prix od dwóch sezonów o medale dla Polski walczą już inni. Marzeń o tytule nie porzucił Jarosław Hampel, który w 2010 roku wreszcie przebił się na stałe do światowego topu (od tamtej pory 2 srebra i 1 brąz w IMŚ), postępy czyni aktualny dzierżawca czapki Kadyrowa Maciej Janowski, a cykl szturmować po raz pierwszy będą najmłodsi uczestnicy przyszłorocznych mistrzostw świata Bartosz Zmarzlik i Piotr Pawlicki. Czy któryś z nich jest w stanie powtórzyć lub przebić osiągnięcia starszego kolegi z toru? Tak naprawdę niczego nigdy nie należy wykluczyć, ale niemożliwym wydaje się osiągnięcie takiej popularności i magii jakie cechowały i nadal cechują Golloba. Człowieka, który był w pewnym stopniu prekursorem rozwoju żużla w kraju, autorem wybicia się „czarnego sportu” do pułapu dużej popularności. Był kimś kto pchnął swój sportowy rewir na inny poziom. Był, jest i będzie tym wyjątkowym.
 
Podobnie jak wspomniany Małysz, uznany za sportowca 25-lecia w Polsce, choć którego osiągnięcia być może pobije za jakiś czas Kamil Stoch, dwukrotny mistrz olimpijski, czyli dumny posiadacz tego, czego Adam zdobyć nie zdołał, choć był dwukrotnie tak blisko. Eh, przypomina się nam ten latający Szwajcar Simon Ammann, który za nic nie dał sobie wydrzeć czterech złotych krążków… Wpierw w Salt Lake City, a następnie w Vancouver.
 
Niezłomny bohater żużlowych torów
 
Spotkałem się niegdyś z mądrym zdaniem, które wydaje się, że może pasować do przebiegu kariery polskiego żużlowca wszech czasów. Kariery trudnej, obfitującej w sukcesy, ale i w wiele porażek. “Potrzeba czasu żeby dokonać rzeczy trudnych. Aby dokonać rzeczy niemożliwych potrzeba trochę więcej czasu.” Wiele lat ciężko pracował, by móc stać się jednym z najlepszych. Nie mógł nigdy liczyć na wsparcie kolegów, na czym często korzystali zawodnicy z Danii, Szwecji, Wielkiej Brytanii czy USA, był uznawany niekiedy za postać kontrowersyjną, a przez co niektórych nawet za konfliktową. Zawsze jednak wykazywał się jednak ambicją i konsekwencją w dążeniu do celu, nie zważając na przeciwności losu i krążące o nim opinie. Nie powstrzymały go kontuzje, problemy w życiu prywatnym, a nawet wypadek drogowy i lotniczy.
 
Po tym jak na ostatniej prostej stracił złoty medal w 1999 roku i po tym jak przez wiele lat nie potrafił zdobyć kolejnych medali niewielu było takich, którzy wierzyli, że jeszcze kiedyś bydgoszczanin odbierze najcenniejsze żużlowe trofeum. Uznawano to właśnie za rzecz niemożliwą. Okazało się jednak, że Tomasz Gollob raz jeszcze pokazał najwyższą sportową klasę, niezłomność i prawdziwy charakter. Po 11 latach od utraty tytułu, wreszcie go zdobył, a sportowa Polska znowu go gloryfikowała i podziwiała. Tomasz pokazał po raz kolejny, że jest sportowcem z krwi i kości i urodzonym zwycięzcą. Żużlowym mistrzem. A takich nigdy się nie zapomina.
Podobał Ci się ten artykuł?
Daj plusa autorowi, by zwiększyć jego szanse na nagrodę!
Aktualna ocena: 1
Tomasz Janiszewski (za: inf. własna)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Najlepsze opinie
10 lat temu
nie nam oceniac jego zycie prywatne... a za caloksztalt kariery ma u mnie owacje na stojaco! zapisal złotymi literami wiele kart historii polskiego i swiatowego zuzla... BRAWO!
Lubię
Nie lubię
+13
10 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
golobo co? buhahahah CHYBA KPICIE SOBIE TERAZ.. xD... JAKO ZUZLOWCOWI NALEZY MU SIE POMNIK... JAKO CZLOWIKOWI CHLOSTA PRZEZ 20 LAT DZIEN W DZIEN....
Artykuł skupia się właśnie tylko i wyłącznie na jego karierze sportowej ;) Kibice, doceniający jego osiągi także zwracają uwagę tylko na kwestie sportowe. A że miewał problemy z prawem i mówił to co mówił? Inna sprawa. Sprawa pozasportowa.
Lubię
Nie lubię
+5
Komentarze (16)
10 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
Artykuł skupia się właśnie tylko i wyłącznie na jego karierze sportowej ;) Kibice, doceniający jego osiągi także zwracają uwagę tylko na kwestie sportowe. A że miewał problemy z prawem i mówił to co mówił? Inna sprawa. Sprawa pozasportowa.
dobrze napisane Hockley:)
oby wiecej takich art.
  Lubię
  Nie lubię
-1
10 lat temu
Wielki szacunek dla Pana Tomasza,mysle sobie cóż to za Speedway byłby gdyby Go nie bylo.
  Lubię
  Nie lubię
10 lat temu
Myślisz żużel mówisz Gollob. Takiego już nie będzie. Grand Prix przez lata głownie obserowałem dla niego
  Lubię
  Nie lubię
+1
10 lat temu
to co wyczyniał na torze w Bydgoszczy, gdzie wiele razy z 3-4 miejsca potrafił doganiać i jazdą po dużej pokonywać wszystkich i wygrywać biegi. w latach 90tych to była jego bolączka na innych torach gdzie duża nie nosiła on zawsze szukał ścieżek na zewnętrznej gdzie nikt inny by tam nie próbował. jego wybory w finałach GP 4 pola startowego wbrew wszelkiej logice z różnym skutkiem. ta szalona ambicja i chęć wygrywania. od sezonu 2011 jakby zeszło z niego powietrze. brakuje mu motywacji i do tego problemy zdrowotne z kręgosłupem po ostatniej ciężkiej kontuzji. miał mieć wielkie pożegnanie na Narodowym a tu taka klapa, jego biografia jest pasjonująca i smutna zarazem. mam tylko nadzieję że zakończy sportową karierę z podniesioną głową. a jako kibic z Bydgoszczy liczę że jego ostatni bieg zobaczymy na Sportowej z gryfem na piersi.
  Lubię
  Nie lubię
+2
10 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
wlasnie.. mowil... i ja tego mu nigdy nie zapomne.. XD
A co powiedział? Moja wiedza nt Golloba ogranicza się tylko do sportowego aspektu jego życia.
  Lubię
  Nie lubię
10 lat temu
Tomek Gollob największy talent żużlowy jaki widział świat... Człowiek urodzony do jazdy na biku... Tylko Darcy Ward potrafił robić takie rzeczy na torze jak Gollob... Szkoda że do końca nie wykorzystał swojego talentu... Powinien być z tytułami Mistrza Świata przed Maugerem i Rickardssonem...
  Lubię
  Nie lubię
+2
10 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
golobo co? buhahahah CHYBA KPICIE SOBIE TERAZ.. xD... JAKO ZUZLOWCOWI NALEZY MU SIE POMNIK... JAKO CZLOWIKOWI CHLOSTA PRZEZ 20 LAT DZIEN W DZIEN....
Tobie jakoś nie pomaga :))
  Lubię
  Nie lubię
-1
10 lat temu
nie nam oceniac jego zycie prywatne... a za caloksztalt kariery ma u mnie owacje na stojaco! zapisal złotymi literami wiele kart historii polskiego i swiatowego zuzla... BRAWO!
  Lubię
  Nie lubię
+13
10 lat temu
Tomasz Gollob... i wszystko jasne.
Dziękuję.
  Lubię
  Nie lubię
+3
10 lat temu
W odpowiedzi na usunięty komentarz
powiedzial ...flak po watrobiance nie majacy stalego miejsca ...zamieszkania!
  Lubię
  Nie lubię
+1
© 2002-2024 Zuzelend.com