Gollob: ?Na Mistrzostwo Świata wydałem 70 milionów?.
Im jest starszy tym mówi dłużej, ciekawiej i bardziej sentymentalnie. Na chwilę przed rozpoczęciem sezonu żużlowego rozmawiałem z najlepszym polskim żużlowcem w historii Tomaszem Gollobem:
45 lat to dużo czy mało?
45 lat to wiek człowieka, który już trochę przeżył, który ma duże doświadczenie, ale jeszcze sporą chęć życia. To średni wiek, dobry, pasuje mi. Człowiekiem starszym będę jak mi stuknie ?80?, a zupełnie starym jak ?100?.
A kiedy zaczynałeś karierę pod koniec lat 80. To zakładałeś, że będziesz jeździł tak długo?
Tak, już jako junior mówiłem sobie, że będę się ścigał właśnie przynajmniej do 45 roku życia. Tak bardzo mi się to wtedy podobało, że planowałem to robić jak najdłużej.
I nie miałeś nigdy myśli, żeby to wszystko rzucić i zająć się czymś spokojniejszym?
Były takie momenty. W 1999 roku, kiedy byłem bardzo blisko zdobycia tytułu indywidualnego mistrza świata, mówiłem sobie, że zdobędę złoto i kończę karierę. To miało wyglądać tak, że zdobywam złoto, spełniam marzenia i mówię do widzenia. Niestety przed ostatnią rundą Grand Prix w 1999 roku miałem koszmarny wypadek i ostatecznie tytułu nie zdobyłem. Zostałem więc przy żużlu i jednak cel osiągnąłem ? w 2010.
Tomasz Gollob - od 30 lat na żużlowych torach
Tomasz Gollob ? od 30 lat na żużlowych torach
Z czego wynika dzisiejsza długowieczność żużlowców? Jeszcze 20 lat temu zawodnik, który miał 35 lat uchodził za starego, dzisiaj o takim żużlowcu mówimy, że jest w kwiecie wieku.
Dzisiaj żużlowcy bardziej o siebie dbają, rozumieją na czym polega profesjonalizm. Technologia się rozwija, medycyna idzie do przodu i generalnie z mediów płynie przekaz zachęcający do dłuższej aktywności, w każdej dziedzinie życia. Żużel wpisuje się w ten trend.
W ogóle żużel się zmienia, o czym sam piszesz w swoich felietonach w Przeglądzie Sportowym. Według Ciebie większość zmian pcha żużel w złym kierunku.
To prawda, niepokoi mnie to co się dzieje. Po pierwsze sprzęt i te nieszczęsne tłumiki. Było dobrze kiedy były przelotowe, teraz są półprzelotowe, co jest niebezpieczne. Właśnie przez te tłumiki dochodzi do tylu tragedii na torach. Poza tym wycofałbym coraz popularniejsze części tytanowe, bo to jest bardzo drogie, a tym samym niedostępne dla wszystkich, przez co żużlowców mamy coraz mniej. Dążymy do tego, żeby motocykl był coraz lżejszy i zawodnik coraz lżejszy, żeby jechać coraz szybciej. Niektórzy zawodnicy tak bardzo się odchudzają, że grozi im anoreksja. Za moich czasów najcięższym zawodnikiem w Grand Prix był Tony Rickardsson i ? to właśnie on zdobył 6 tytułów indywidualnego mistrza świata. Wtedy liczyła się technika, umiejętność operowania manetką gazu. Dzisiaj młodzi żużlowcy nie mają o tym pojęcia, bo przez te wszystkie zmiany sprzętowe gaz trzeba trzymać na full od startu do mety. Kiedyś o sukcesie w 70 procentach decydował zawodnik, a w 30 sprzęt. Dzisiaj te proporcje się odwróciły, dlatego trzeba wrócić do tego co było.
Pracujesz na opinię ? przepraszam za wyrażenie ? ?starego malkontenta?, człowieka, który najlepsze ma już za sobą i teraz nie może się pogodzić z tym, że świat żużlowy idzie do przodu, trochę mu ucieka. Z boku wygląda to tak, że młodzi zasuwają i osiągają sukcesy, a Gollob ciągle ogląda się wstecz i narzeka.
Słyszałem już takie opinie na swój temat, ale kompletnie się z nimi nie zgadzam. Mam po prostu spore doświadczenie, wiele na żużlu przeżyłem i podchodzę to tego z rozsądkiem. Tragedie do których dochodzi na torach to dowód na to, że mam rację. Nikt mi nie ucieka, a ja też przed nikim nie muszę uciekać.
Młodzi żużlowcy na pewno nie uciekają Ci finansowo. ?Super Express? ostatnio napisał, że masz 6 domów, 2 kamienice, 8 mieszkań, pensjonat i Mercedesa 500S. Prawda, czy bzdura?
Chciałbym porozmawiać z tym dziennikarzem, który to napisał, żeby mi powiedział gdzie ja to wszystko trzymam. Na pewno mam Mercedesa, jestem w tej marce zakochany i mam fajny model tego auta. Dom też mam ładny i rzeczywiście żyję na dość wysokim poziomie, ale pan dziennikarz w tym przypadku trochę przeszarżował.
Jesteś milionerem?
Pytali mnie o to kiedyś w telewizji. Powiedziałem, że tak, bo wydałem miliony złotych, żeby spełnić swoje marzenia. Gdybym tak spokojnie usiadł i policzył, to wyszłoby mi, że od początku kariery do 2010 roku ? kiedy zdobyłem mistrzostwo świata ? w swoją karierę zainwestowałem jakieś 70 milionów złotych. Można śmiało powiedzieć, że na mistrzostwo świata wydałem 70 milionów! Na sprzęt, mechaników, tunerów, podróże i wiele innych. W najgorętszym momencie swojej kariery zatrudniałem 15 osób. W ogóle na tym nie oszczędzałem i nie żałuję, bo cel osiągnąłem.
Jak czytasz takie rewelacje o sobie w różnych gazetach to cię wkurza, irytuje, śmieszy? Bo były momenty, kiedy dużo pisało się o Twoich najbliższych ? o żonie i córce.
Czasami jak czytam coś o sobie, to rzeczywiście łapię się za głowę i myślę, skąd ci ludzie biorą takie kosmiczne informacje? Kto im tych bzdur naopowiadał? W okresie mojej szczytowej popularności zastanawiałem się kiedy napiszą artykuł pod tytułem: ?Gollob nie żyje?. To byłby hit, sprzedałyby się wszystkie gazety, żyłby tym cały kraj. Dopóki nie przyjechałbym na kolejne zawody.
Nie przepadasz za dziennikarzami?
Wręcz przeciwnie, tym dziennikarzom, o których mówimy, należą się kwiaty i szampan, bo oni świetnie mnie wypromowali. To w dużej mierze im zawdzięczam sławę. Gdzie się nie pokażę rozdaję autografy, pozuję do zdjęć, ludzie wiedzą kim jestem.
Lubisz popularność?
Nie przeszkadza mi, a czasami to jest bardzo miłe. Kiedy byłem małym chłopcem bardzo chciałem być popularnym sportowcem. Mówiłem kolegom w szkole, że będę kiedyś znanym zawodnikiem i będą mogli mnie oglądać w telewizji. Wtedy się ze mnie śmiali, a ja jednak cel osiągnąłem.
Mam wrażenie, że kiedyś popularność Ci przeszkadzała. Zamykałeś się w sobie, niechętnie rozdawałeś autografy, nie chciałeś zdjęć, unikałeś rozmów z dziennikarzami, a teraz jest inaczej. Co się stało, że polubiłeś sławę?
Rzeczywiście, trochę się zmieniłem. Na początku mojej kariery byłem przekonany, że wszystko jest przeciwko mnie, że świat mnie nie rozumie, że moje otoczenie mnie nie rozumie, że wszyscy chcą mnie zdołować, stłamsić. Właśnie dlatego wtedy zamykałem się w swoim świecie i tym światem nie chciałem się z nikim dzielić. Wiele się zmieniło po roku 2010, kiedy zdobyłem mistrzostwo świata. Wtedy udowodniłem wiele i sobie i światu i otworzyłem się na ludzi. Zacząłem się dzielić sobą i swoją radością z żużla. I tak jest dobrze.
Często wspominasz, dużo mówisz o przeszłości, sentymentalny się zrobiłeś. Długo rozpamiętujesz swoje zawody, pamiętasz wszystko ze swojej kariery?
Bardzo dużo pamiętam, wszystko czego dokonałem w ciągu 30 lat swojej kariery pamiętam bardzo dokładnie. Od kiedy w wieku 6 lat po raz pierwszy wsiadłem na motocykl pamiętam niemal każdy szczegół mojego sportowego życia.
Sprawdźmy to. W którym roku zdobyłeś pierwszy złoty medal Indywidualnych Mistrzostw Polski?
Hmmm?. W 1991, albo 1992.
W 1992. W którym mieście?
W Lesznie?
Nie. W Zielonej Górze.
No tak, w Lesznie wcześniej był brązowy medal.
Tak. A w Zielonej Górze w 1992 kto obok Ciebie stał na podium?
Na pewno Jarosław Szymkowiak i?. hmmm Sławomir Dudek?
Jarosław Szymkowiak i Robert Sawina.
Rzeczywiście. OK, może nie pamiętam wszystkiego, ale pamiętam dużo.
Zgoda, porozmawiajmy teraz o przyszłości. Kto będzie mistrzem świata 2016?
Mocno trzymam kciuki za Polaków, mam nadzieję, że chociaż jeden z nich zdobędzie medal mistrzostw świata. Wydaje mi się, że najmocniej namieszać może Bartosz Zmarzlik. A kto będzie mistrzem świata? Mocna będzie stara gwardia: Nicki Pedersen i Greg Hancock. Mimo upływu lat oni wciąż są bardzo groźni i wiedzą jak się wygrywa w Grand Prix. Poza tym znowu silny będzie Woffinden. On jest zawsze bardzo szybki, dużo inwestuje w sprzęt i ma efekty. Wydaje mi się również, że do wielkich wyników może wrócić Andreas Jonsson, on jest naprawdę świetnym żużlowcem. Kto z nich wszystkich będzie najlepszy? Nie będę zgadywał.
Ciebie w Grand Prix już nie ma, w ligach zagranicznych też nie. Zostanie Ci tylko Ekstraliga, czy zobaczymy Cię jeszcze gdzieś?
Na razie trudno odpowiedzieć na to pytanie precyzyjnie, bo 5 miesięcy temu poddałem się bardzo skomplikowanej operacji kręgosłupa i nie wiem jak on się będzie zachowywał w sezonie. Na pewno będę jeździł dla mojego klubu z Grudziądza, poza tym nic pewnego.
Jeżeli będziesz miał tylko Ekstraligę, a GKM Grudziądz nie awansuje do fazy play ? off, to w sezonie odjedziesz ledwie 14 spotkań. Nie za mało?
Spokojnie, nie panikujmy. Mam propozycje z klubów ligi szwedzkiej, nie wykluczam startów w cyklu SEC ? wyłaniającym mistrza Europy, będą propozycje startów w turniejach towarzyskich, także nie będzie tak źle. Jeżeli z kręgosłupem będzie wszystko w porządku, to trochę pojeżdżę. Nie zapominaj też, że cały czas jeżdżę na crossie, także kontakt z motocyklem mam regularny. Swojego rekordu na pewno nie pobiję, bo kiedyś w jednym sezonie wystartowałem w 134 imprezach, ale trochę się pościgam.
A jeżeli chodzi o SEC, to rozważasz start w eliminacjach do tego cyklu, czy wystartujesz w nim tylko jeżeli dostaniesz od organizatorów Dziką Kartę?
Eliminacje już mnie nie interesują. Najeździłem się trochę w eliminacjach przez całe życie i już wystarczy. Jeżeli organizatorzy będą chcieli przyznać mi zaproszenie do turnieju, to wtedy taką propozycję rozważę. Podkreślam jednak, że nic na siłę i broń Boże nie będę na nikogo naciskał w sprawie tego zaproszenia. Nie mam żadnego ciśnienia, żadnej presji. Ja już nic nie muszę, wszystko osiągnąłem.