Duńczyk na łamach oficjalnej strony klubu z Leszna przyznaje, że przed zawodami czuł się dobrze, a decyzja o starcie w meczu pomiędzy Fogo Unia Leszno a Get Well Toruń była wspólną decyzją - Przed zawodami wszystko wydawało się być ze mną w porządku. Czułem się w miarę dobrze i liczyłem na udany start. Podjęliśmy wspólną decyzję o moim udziale w meczu. Mój pierwszy bieg przebiegł zgodnie z planem, zanotowałem nawet najlepszy czas dnia. Myślałem wtedy, że będzie już z górki.
Peter Kildemand podczas piątkowych zawodów wygrał w pierwszym swoim wyścigu. W drugim zanotował upadek, a zawodnik patrząc na to z perspektywy czasu uważa, że powinien wycofać się z zawodów po swoim drugim starcie - Kłopoty tak naprawdę zaczęły się w moim drugim wyścigu. Moje ciało zaczęło odmawiać posłuszeństwa i zanotowałem uślizg. Mimo, że ten upadek nie był groźny, zacząłem odczuwać co raz większy ból. Z perspektywy czasu myślę, że właśnie po tej gonitwie, powinienem wycofać się z dalszej rywalizacji. Stało się jednak inaczej i tego nie cofnę. Wystartowałem w kolejnym wyścigu i zanotowałem następną kraksę. Po niej odebrało mi już jakiekolwiek siły. Miałem ogromne problemy z oddychaniem. Na szczęście teraz wszystko wróciło do normy.
Duński żużlowiec chciał pomóc swojemu klubowi z Polski w walce o zwycięstwo, jednak jak sam zauważył ciężko jest wygrać z bólem - Bardzo chciałem pomóc FOGO Unii w walce o zwycięstwo. Jestem rozczarowany, że nie dotrwałem do końca zawodów i nie zdobyłem większej ilości punktów. Ciężko jest jednak wygrać z bólem. Bardzo się cieszę, że moi koledzy godnie mnie zastąpili i wygraliśmy to spotkanie.
Kildemand potrzebuje odpoczynku i przyznaje, że w następny weekend będzie już gotowy do jazdy - Teraz potrzebuję odpoczynku, by dojść do pełnej sprawności. Uważam, że na następny weekend będę gotowy do jazdy. Tydzień to sporo czasu i myślę, że po kolejnej serii zabiegów wszystko będzie ok.