W niedzielę MRGARDEN GKM Grudziądz przegrał nieznacznie z Betard Spartą Wrocław. O wyniku spotkania decydował ostatni bieg dnia i trzeba przyznać, że przyjezdni byli bliscy sprawienia niespodzianki. Z decydującej gonitwy został jednak wykluczony szybki tego dnia Antonio Lindbaeck. - My nie układamy regulaminu - komentował na konferencji prasowej trener MrGarden GKM-u, Robert Kempiński.
Antonio Lindbaeck to największy pechowiec niedzielnej konfrontacji na poznańskim Golęcinie. W ósmym wyścigu Szwed zanotował defekt na prowadzeniu, natomiast w ostatnim biegu został wykluczony z uwagi na drugie tego ostrzeżenie za utrudnianie startu przez sędziego Artura Kuśmierza. Pierwsze upomnienie z tej samej przyczyny "Toninho" wraz z Szymonem Woźniakiem otrzymał w jedenastej odsłonie dnia. Kibice drużyny przyjezdnej przepis, mówiący o tym, że jeżeli zawodnik w danym meczu otrzyma dwa ostrzeżenia za przeszkadzanie w procedurze startowej, zostaje z tego biegu wykluczony, z pewnością zapamiętają na długi czas. Jeden z liderów drużyny GKM-u był tego dnia piekielnie szybki i mógł w biegu piętnastym przechylić szalę zwycięstwa na korzyść swojej drużyny. Niedosyt pozostaje, tym bardziej, że po wyjściu spod taśmy grudziądzanie prowadzili podwójnie i mieli szansę na wywiezienie z miasta Koziołków trzech punktów ligowych, które z pewnością przybliżyłyby ekipę Roberta Kempińskiego do play-offów. - Uważam, że sędzia nie jest w stanie udowodnić czy zawodnik ma taki dobry refleks czy próbował jednak ukraść ten start. Są takie przypadki, że typowi startowcy, jak np. Okoniewski u nas w Grudziądzu, mają tak dobre starty, że biegi muszą być powtarzane. Sytuacja taka miała miejsce w sparingu na początku sezonu, że bieg z udziałem "Okonia" musiał być przerywany z tego powodu trzykrotnie, bo za każdym razem ten zawodnik strzelał się w taśmę. My nie układamy regulaminu, tylko władza. Musimy się do tego dostosować - powiedział trener grudziądzan, Robert Kempiński.
Natalia Zawodna (za: inf. własna)