Krzysztof Gałandziuk (kierownik drużyny Betard Sparta Wrocław): Zacznę wzorem Piotra Barona, który zawsze zaczynał od gratulacji dla drużyny zwycięskiej. Gratulacje dla chłopaków byliście w dwumeczu po prostu lepsi. Bardzo ciężko jest zmobilizować się na tyle, po tym co wydarzyło się w meczu pierwszym, gdzie to okoliczności sprawiły, że nie czuliśmy się jak na własnym torze. Ciężko był liczyć, że uda nam się odrobić taką stratę. Przyjechaliśmy się tutaj pokazać i szczęśliwie odjechać te zawody, gdyż jak wiadomo najważniejszy mecz dla nas będzie miał miejsce za tydzień. Jest o co jechać, chcemy zdobyć brązowy medal i udowodnić, że zasługujemy na udział w fazie play-off. W zawodach nie stosowaliśmy rezerw, chcieliśmy aby każdy odjechał swoje wyścigi, obsada biegów nominowanych była wyłaniana według prostej zasady, kto ma więcej punktów jedzie.
Tomasz Jędrzejak (kapitan i jeden z najskuteczniejszych zawodników Betard Sparty Wrocław): Jeśli chodzi o cały dwumecz, to przegraliśmy wysoko u siebie i wynik dwumeczu był już przesądzony. Dzisiaj chcieliśmy jechać jak najlepiej. Każdy chciał jechać jak najlepiej, po głowie gdzieś chodziła myśl ?Jak oni nas tak zlali w Poznaniu to dlaczego my nie możemy ich tutaj??. Prawda jest jednak taka, że Stal Gorzów jest silną drużyną dzisiaj to pokazali, gratuluje zasłużonego awansu do finału. Jeśli chodzi o tor na wyjściu z pierwszego łuku, w którym to problemy mieli Tai Woffinden czy Krzysztof Kasprzak był tam kawałek toru o dużej przyczepności i to wszystko. Jak zawodnik za mocno wypuścił motocykl to mogło go mocnej szarpnąć. Tor był dobrze przygotowany. Ja w Gorzowie czuje się zawsze dobrze, dzisiaj dwa słabsze występy.
Przemysław Pawlicki (lider i kapitan Stali Gorzów): Dzisiaj wszystko zagrało, cała drużyna pojechała dobrze. Ja cały sezon szukałem optymalnych ustawień i tej formy aby w końcu ta pewna dwucyfrówka pojawiła się na moim koncie, szkoda tylko tej jednej zerówki. Wygraliśmy dzisiejszy mecz i dwumecz, więc teraz musimy skupić się na finale. Dzisiaj bardzo dobrze wychodziłem ze startu, czasami taj jest to pewnie przez upał, chciałem jak najszybciej puścić sprzęgło bo pot kapał mi na gogle i szybko musiałem uciekać(śmiech). Cały sezon szukałem w końcu udało się znaleźć optymalne ustawienia, szkoda tej jednej zerówki, bo chciałem coś delikatnie poprawić a wszystko poszło w złą stronę. Tak czasami bywa.
Stanisław Chomski ( trener Stali Gorzów): Można powiedzieć, że już mecz w Poznaniu ustawił ten wynik, z drugiej strony się obawiałem, że wrocławianie nie przyjadą się położyć. Jednak od początku wszystko nam wychodziło, pomógł nam również pech gości. W drugiej fazie zawodów jednak goście odrobili trochę. Można było zobaczyć kilka wyścigów ciekawych, było kilka sytuacji kuriozalnych. Winy nie można zrzucić na tor, tam nie było żadnej dziury ani koleiny, po prostu trzeba ten motocykl prowadzić, jeśli zawodnik ma nie spasowany motocykl i mocniej go wypuści to go podniesie. Zawody ciekawe mimo wysokiego wyniku. Trudno się prowadzi taki mecz, gdzie wszystkim wychodzi a każdy chce odjechać jak najwięcej wyścigów. Motocykle miały dziś bardzo ciężko przy tej duchocie, dlatego spasować je z torem było bardzo ciężko, nam się to lepiej udało. Bardzo się cieszę że nam się udało. Treningi odbywały się na raty, niektórzy jechali w ciemno jak na przykład Przemek. A jeśli chodzi o Krzysztofa Kasprzaka i to co działo się po jednym z jego biegów był to skutkiem uderzenia klatką piersiową o kierownice. Zawodnik był na tyle zdeterminowany, że do mety dowiózł dwa punkty. Po zakończonym biegu nie mógł złapać powietrza.