Ze swojego sobotniego osiągnięcia Bartosz Zmarzlik był zadowolony, choć na początku zawodów było u niego dużo nerwów -Trzecie miejsce brałbym w ciemno, wiadomo, ale apetyt rośnie. Ale po dwóch pierwszych biegach, można powiedzieć, że byłem zdenerwowany. Czułem, że motocykl mam szybki ale popełniałem jakieś dziwne błędy dlatego potem nic za bardzo nie zmienialiśmy a szybkość wróciła, pomysł na jazdę była więc fajnie. Trzecie miejsce to nie jest zły rezultat ? powiedział uczestnik cyklu Speedway Grand Prix.
Drużynowy Mistrz Polski mimo tego, że ma tylko dwa punkty starty do trzeciego miejsca nie podpala się stara się zachować spokój -Co ma być to będzie, ja i tak marzyłem o pierwszej ósemce. Trzymajcie kciuki a ja się będę starał ? zadeklarował zawodnik.
Zawody Speedway Grand Prix do łatwych nie należą ponieważ jedzie w nich światowa czołówka. Kluczem do sukcesu dla Bartosza Zmarzlika był rozegranie pierwszego łuku - Najtrudniejsze było rozegranie pierwszego łuku ponieważ można było wygrać start a przyjechać czwarty więc pomyślunek na pierwszy łuk był bardzo ważny ? zauważył reprezentant Polski.
W biegu finałowy, zawodnik Stali Gorzów, mógł atakować prowadzącą dwójkę ale też musiał uważać na szybkiego tego wieczora Mateja Zagara -Widziałem w monitorze, jak Matej Zagar szalał pod mój lewy łokieć i za koło dlatego przypilnowałem trzeciej pozycji. Później zacząłem gonić i wcale nie byłem wolniejszy bo motocykl naprawdę miałem szybki, wjechałem w linię Niels K. Iversena i troszkę nadgoniłem ale zabrakło. Gratulacje dla Nielsa i dla Grega Hancocka ? powiedział Bartosz Zmarzlik.
Wychowanek Stali Gorzów cały czas podkreśla, że musi się dużo nauczyć. Podkreśla to jak ciężko jeździ się w elicie i ile trzeba się napracować na to aby odnieść sukces -Dla mnie Grand Prix to jest kolejna lekcja, tym bardziej, że są to naprawdę ciężkie zawody, cięższe od ligi polskiej a półfinał i finał to już druga część zawodów gdzie każdy jest doregulowany. Decydują wtedy niuanse o tym kto awansuje do finału i kto wygrywa ? zwrócił uwagę żużlowiec.
Kilka tygodni wcześniej Bartosz Zmarzlik jechał w pierwszym meczu finału PGE Ekstraligi na Motoarenie. W związku, z tym zawodnik był ?na świeżo? z toruńskim owalem i jak się okazało bardzo mu to pomogło - Myślę, że w jakimś stopniu na pewno ponieważ na początku troszeczkę błądziłem a ten mecz był dla mnie troszkę na odepchnięcie nogi i nareszcie coś ruszyło. Dzisiaj jechałem tym samym motocyklem, podobnymi ustawieniami i dużo zależało ode mnie ? wyznał gorzowianin.
Bartosz Zmarzlik nie zapomniał też o polskiej publiczności, która gorąco go dopingowała przez całe zawody -Dziękuję bardzo publiczności polskiej, że trzymali za mnie kciuki i mnie dopingowali ponieważ to bardzo pomaga ? powiedział Drużynowy Mistrz Świata.