- Na filmie z obozu przygotowawczego w Świeradowie-Zdroju widzieliśmy, jak razem z Piotrem Pawlickim wskakujesz na wagę. Zresztą, świetnie się przy tym bawiliście.
- Piotrek jest ode mnie dwa centymetry niższy, tak swoją drogą. Po ubiegłorocznym sezonie ważyłem siedemdziesiąt dwa kilogramy, teraz mam o dobre pięć mniej - co było widać na filmie - więc chyba nie jest źle. Starałem się dobrze przepracować zimę: motocross, bieganie, boks, treningi na sali gimnastycznej. Wszystko, co sprawi, że refleks będzie lepszy - a to istotne pod taśmą.
- Miałeś już okazję wyjechać na tor w Lesznie, choć w tym miesiącu "modny" jest raczej Ostrów Wielkopolski.
- Tor na "Smoczyku" jest w tym roku bardzo dobrze przygotowany, ale zauważyłem, że się nieco zmienił - dosypano więcej granitu i nawierzchnia mocno się odsypuje.
- Czy to znaczy, że nawierzchnia jest bardziej przyczepna?
- Goście przyjadą, to sami zobaczą (śmiech). Na pewno szpryca bardziej boli.
- Miałeś okazję porównać go z innymi miastami?
- Nie, ale już wkrótce będę miał okazję, bo w środę wyjeżdżam do niemieckiego Wittstock. Tam, gdzie ostatnio trenował mój klubowy kolega, Nicki Pedersen.
- Nikt nie chce gór przenosić, po prostu wracamy do tego, co było wcześniej - mówi o pierwszych wyjazdach na żużlowy tor, Wiktor Lis z leszczyńskiej "Unii".
- Obecnie dużą wagę przywiązuje się do marketingu, żużlowcy wrzucają prywatne zdjęcia na profile społecznościowe, liczy się to, jak wygląda kevlar czy w jaki sposób oklejony jest bus.
- Dla mnie to zupełnie naturalne. W porównaniu z tym, co widzimy teraz, kiedyś żużel był znacznie tańszym sportem. Nie trzeba było mieć tylu sponsorów, by się utrzymać, dlatego teraz przywiązujemy tak dużą wagę do reklamy czy designu motocykli. Każdy z nas dąży do tego, by dobrze wyglądać, zadbać o swój wizerunek - dlatego nawet ten bus, o którym wspomniałeś, się liczy.
- Jak oceniasz swój zespół przed sezonem?
- Szybko (śmiech). Chłopacy dobrze przepracowali okres zimowy i to powinno zaprocentować.
- A jak widzisz w nim swoje miejsce? Tak, jak Szymon Szlauderbach, będziesz czekał na swoją szansę, by wskoczyć do podstawowego składu?
- Chcę skupić się na poznawaniu toru, a nie rywalizacji z kolegami. Nie mam odpowiedniego budżetu na Ekstraligę, czego nie będę ukrywał.
- Myślisz o tym, by zostać wypożyczonym do innego klubu?
- Dziś nie jestem w stanie nic więcej powiedzieć na ten temat. Jest na to zdecydowanie za wcześnie. Na pewno zależy mi na jak największej liczbie startów - nie tylko w zawodach młodzieżowych.
- Kiedy umawialiśmy się na tę rozmowę, nie ukrywałeś, że jesteś dość zajęty przed sezonem.
- Tak, kończę w tej chwili składać swojego busa. Poza przygotowaniami do sezonu, mam jeszcze obowiązki w domu. No i nauka - jestem w tej chwili uczniem drugiej klasy Technikum Samochodowego w Lesznie. Żaden z nauczycieli nie faworyzuje mnie dlatego, że jestem żużlowcem. Nie mam indywidualnego trybu nauczania, jak może myślą niektórzy.
- Dziękuję za rozmowę.