Żużlowiec z miasta nad Wartą wywalczył 8 punktów i znalazł się w półfinałach, gdzie w pierwszej odsłonie tego wyścigu prowadził. Jednak bieg został przerwany z powodu upadku Pedersena i w powtórce Martin dojechał do mety jako trzeci, co nie pozwoliło mu znaleźć się w finale.
Mimo pecha zawodnik był zadowolony ze swojego występu. - Ja tutaj dzisiaj sobie bardzo dużo rzeczy próbowałem. Do tego spotkania podchodziłem z takim nastawieniem, że chcę jak najlepiej się dopasować do meczów ligowych. Co bieg próbowałem sobie robić różne ustawienia. Raz było lepiej, raz było gorzej. Dla mnie priorytetem jest tak: liga polska, GP, liga szwedzka. I wszystkie takie jakby inne imprezy to wiadomo, że chciałbym pojechać jak najlepiej i pokazać się z jak najlepszej strony, ale jak mówię, to wszystko jest przed sezonem i tu jeszcze wykorzystuję możliwości, żeby testować i szukamy różnych ustawień, które są lepsze- wyjaśnił Vaculik.
Nawierzchnia na Jancarzu w tym sezonie zmieniła się, ale Martin nie narzeka. - Na gorzowskim owalu czuję się dobrze. Z okrążenia na okrążenie go łapię i jest ok. Miałem trochę pecha, bo gdyby nie przerwali tego biegu, to bym się znalazł w finale, ale żeby wygrywać na żużlu trzeba mieć też szczęście, mi tego zabrakło. Mam nadzieję, że będę mieć szczęście w lidze i w Grand Prix- powiedział popularny "Vacul".
W najbliższą niedzielę na inaugurację sezonu podopieczni Stanisława Chomskiego wybiorą się do Torunia. W zeszłym sezonie Martin był zawodnikiem Get Well Toruń i może być asem w rękawie żółto-niebieskich. - Mecz jak każdy inny. Zrobię wszystko, żeby pojechać jak najlepiej jak tylko można - zapewnił sympatyczny Słowak.