W pierwszej połowie mecz miał wyrównany przebieg. Podopieczni Mariusza Staszewskiego, osłabieni brakiem Sama Mastersa, dorównywali gospodarzom do dziewiątego biegu. W dalszej fazie wyraźny sygnał do ataku dali czerwono-czarni, którzy systematycznie powiększali przewagę. - Po serii kilku biegów po 5-1 ciężko było nam nawiązać równą walkę z gospodarzami. W późniejszej fazie nie mogliśmy się dokleić do gnieźnieńskiego toru. Po trzeciej serii nie widzieliśmy w którą stronę pójść, żeby nasze motocykle na starcie były tam szybkie jak rywali - analizował 24-letni zawodnik.
W najbliższą niedzielę w ramach X kolejki 2. Ligi Żużlowej GTM Start Gniezno uda się na spotkanie wyjazdowe do Ostrowa Wielkopolskiego. Tam dojdzie do rewanżowego pojedynku dwóch ośrodków. Na Stadionie Miejskim gospodarze będą chcieli wziąć odwet na czerwono-czarnych za wysoką porażkę sprzed tygodnia w Derbach Wielkopolskich (57:33). Gnieźnianie wypracowując na swoim torze dwudziestoczteropunktową zaliczkę zrobili poważny krok do zdobycia punktu bonusowego. Gospodarzy czeka zatem ciężkie zadanie do wykonania, jednak atut własnego toru i wsparcie kibiców może dodać im potrzebnych skrzydeł. - To jest tylko sport. Niczego nie można przesądzać. Role mogą się odwrócić. W rewanżu to my możemy wygrać z Gnieznem do trzydziestu. Przeciwnik jest jednak mocną drużyną i na swoim torze pokazał klasę. Wszyscy zapierdzielali równo i udowodnili, że nie są to chłopcy do bicia. Z pewnością kluczem do ich sukcesu było umiejętność wyciągania wniosków ze zmieniających się warunków torowych. Szybko zorientowali się, w którą stronę dokonać zmian w ustawieniach - zakończył Dolny.