W pojedynki par Get Well Toruń i Batard Sparty Wrocław zaiskrzyło. Zaraz po starcie Szymon Woźniak chciał założyć się na wejściu w pierwszy łuk na Adriana Miedzińskiego, mimo tego, że wrocławianin był tylko minimalnie z przodu. W skutek tego doszło do upadku a jadący za nimi Tomasz Jędrzejak aby uniknąć kolizji musiał położyć motocykl. Po całym zdarzeniu popularny „Ogór” podszedł do Adriana Miedzińskiego i energicznie go odepchnął. Sędzia postanowił powtórzyć bieg w czwórkę gdyż nie dopatrzył się winnego całej sytuacji a Tomasza Jędrzejaka ukarał czerwoną kartką za niesportowe zachowanie i tym samym wykluczył do końca zawodów.
W całym tym zdarzenie spokojnie zachował się Adrian Miedziński, który nie dał się sprowokować zawodnikowi Betard Sparty Wrocław - Co mam powiedzieć? Słoma z butów wyszła Jędrzejakowi. W ogóle nie będę się tym stresować. To Jędrzejak ma problem, bo dostał czerwoną kartkę i będzie musiał za to zapłacić. Powinien sobie puścić powtórkę z tej sytuacji i przemyśleć swoje zachowanie - powiedział Adrian Miedziński.
W przeszłości były już spięcie pomiędzy oboma zawodnikami. -Kiedyś tam mnie kopał. Pewnie można gdzieś znaleźć zdjęcie z tej sytuacji. Ta sytuacja oczywiście miała miejsce na torze i podczas jazdy. To było kilka lat temu – przypomina zawodnik Get Well Toruń.
Z kolei kierownik Betard Sparty Wrocław był odmiennego zdania i uważał, że w całym zamieszaniu winny był torunianin. -Ameryki nie odkryję, jeśli powiem, że Adrian jeździ na granicy szaleństwa, a nawet ryzyka. To, co się wydarzyło w normalnych warunkach, tak sądzę, że każdy inny zawodnik odpuściłby, widząc, że nie ma szans. Adrian zachowuje się inaczej. Trzeba coś z tym zrobić. Wystarczy spojrzeć na jego ostatnią kontuzję, której sam się nabawił. To głębsza sprawa, nad którą należałoby się zastanowić – powiedział Krzysztof Gałandziuk.