Greg Hancock pomyślnie przeszedł operację barku, którego kontuzja wykluczyła go z końcówki sezonu.
Hancock może mówić o sporym pecha, gdyż w czerwcu wybił sobie lewy bark aż trzykrotnie w ciągu kilku dni. W związku kontuzją podjął decyzję o wycofaniu się z Grand Prix i odpuszczeniu reszty sezonu, aby poświęcić się leczeniu i wrócić do ścigania w przyszłym roku w pełni sprawnym.
W trakcie operacji okazało się, że poza wybitym barkiem, „Herbie” ma także naderwane ścięgno mięśnia dwugłowego ramienia (czyli mówiąc prościej – bicepsa). Operacja trwała około godziny i przebiegła bez problemów.
- Chwilowo nie czuję się zbyt dobrze, ale cieszę się że operacja się udała. Dziękuję moim lekarzom. Wszyscy wiedzą, że nie chciałem kończyć sezonu tak wcześnie, ale w tej sytuacji była to jedyna słuszna decyzja. Teraz jestem całkowicie skupiony na powrocie do pełnej sprawności na nowy sezon.
Hancock ma nadzieję wybrać się na przedostatnie zawody tegorocznego cyklu Grand Prix do Torunia.
- To jeszcze nie jest do końca pewne, ale postaram się być na Grand Prix w Toruniu. Tam mam swój klub, więc chciałbym tam zajrzeć i jeszcze raz zobaczyć się z kibicami, bo potem trzeba będzie zacisnąć zęby i oddać się wyłącznie rehabilitacji. Nadchodząca przerwa zimowa będzie dla mnie bardzo ciężka i intensywna, bo będziemy pracować nad przywróceniem barku do pełnej sprawności, żebym jak najszybciej wrócił na tor. Dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierają i wysyłają do mnie wiadomości. Widzimy się w przyszłym sezonie! - kończy Greg Hancock.