Co prawda zawodnik Stali Gorzów wygrał zaledwie jeden bieg to wypracował na przestrzeni zawodów okazały dorobek gdyż, w każdym biegu punktował. - Udane i ciężkie zawody dla mnie. Dziękuję wszystkim osobom, które mi dzisiaj pomagały. Cały team świetnie pracował i trener Stanisław Chomski tu przyjechał aby mnie wspierać. Daje to kopa i wiem, że nie jestem sam, walczymy wspólnie o wynik – powiedział Bartosz Zmarzlik.
Dobra zdobycz punktowa na Motoarenie otwiera szanse przed reprezentantem Polski na brązowy medal w Speedway Grand Prix, co byłoby powtórzeniem wyniku z ubiegłego roku. - Wy wszyscy byście chcieli żebyśmy mieli po pięć medali od razu, więc to nie jest tak. To jest kawałek ciężkiego chleba. Trzeba się napocić a każdy punkt w Speedway Grand Prix jest mocno wypracowany. Wiem, że w lidze ścigam się z takimi samymi żużlowcami ale to jest coś innego. Nie wiadomo dlaczego każdy ma dzień konia w Grand Prix i nie ważne ile punktów robi ponieważ i tak jedzie dobrze. Są to ciężkie zawody, jednak to Mistrzostwa Świata – zauważył gorzowianin.
Bartosz Zmarzlik nieco popsuł humory toruńskim fanom gdy w półfinale wyprzedził Pawła Przedpełskiego jadącego na drugiej pozycji. Po zawodach zawodnik Stali Gorzów komplementował torunianina. - Paweł Przedpełski pojechał wspaniale, dotarł do półfinału. Super pomysł, że to właśnie on jechał z dziką kartą ponieważ lokalnie wszyscy go tu uwielbiają a jego dyspozycja jest bardzo dobra – powiedział uczestnik cyklu Speedway Grand Prix.
Ze sportem zawodowym wiąże się duża presja, która ciąży na zawodnikach. Bartosz Zmarzlik twierdzi, że jest ona troszkę zbyt duża. - Musimy z tym żyć. Jak mamy presję to znaczy, że na nas liczycie ale może czasem jest jej za dużo – za kończył ulubieniec gorzowskiej publiczności.