- Z tym projektem chcę ruszyć już w najbliższym sezonie. Będzie mógł w niej wystąpić każdy zawodnik. Cały cykl ma składać się z 5 – 6 turniejów, a gdyby zgłosiło się więcej chętnych, zorganizowalibyśmy dodatkowe zawody eliminacyjne. Nagrodą dla najlepszych w klasyfikacji generalnej będzie certyfikowane diamenty. Już zgłosili się chętni: Czesi, Węgrzy, Chorwaci, a przede wszystkim Niemcy. Marzy mi się, żeby te zawody nie były związane tylko z emocjami na torze, ale by także wystąpiła na nich jakaś gwiazda estrady, a na murawie odbyła się np. atrakcyjna walka bokserska. Na najbliższą środę na godz. 11 mam zaproszenie na spotkanie z zarządem PZM. Podczas niego będziemy omawiać szczegółowy „Diamentowej Ligi”, żebyśmy dostali zgodę na organizację tych zawodów. Jest też parę innych kwestii, które chcemy poruszyć. Niektórzy piszą, że się rozpycham łokciami, a to wcale nie jest tak. Ja chcę po prostu nieco ożywić polski żużel i muszę przyznać, że coraz więcej ludzi jest ze mną. Gdy pierwszy raz przyjechałem na spotkanie, to czułem się jak w ZOO, jak jakaś oglądana żyrafa. Teraz jest zupełnie inaczej - opowiada Ireneusz Nawrocki.