Robert Lambert potwierdził pozostanie w Kings Lynn, choć przy okazji skrytykował ograniczenia brytyjskiego systemu transferów, który zabraniał mu rozmów z innymi klubami.
Żużlowiec z Norfolk jeszcze przed Świętami rozważał całkowite odejście z ligi angielskiej po czterech latach spędzonych w najwyższej klasie rozgrywkowej w drużynie Gwiazd.
Robert Lambert był zainteresowany przenosinami z Adrian Flux Arena, ale będąc związany wieloletnią umową z Kings Lynn nie miał możliwości podejmowania rozmów z innymi drużynami. 19-latek uważa, że powinien mieć taką możliwość w miarę zbliżania się upływu kontraktu. Takie samo prawo wywalczył swego czasu przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej piłkarz Jean-Marc Bosman, co odmieniło kształt rynku piłkarskiego po 1995 roku.
Teraz jednak, po podjęciu decyzji na temat najbliższej przyszłości, Lambert pragnie być jak najlepszy w barwach Gwiazd. Liczą oni na poprawę po słabym minionym sezonie, zakończonym na przedostatnim miejscu w tabeli.
- Doszedłem do porozumienia z King's Lynn Speedway. Obie strony zdołały się dogadać. Ruszyliśmy do przodu z początkowych oczekiwań i spotkaliśmy się pośrodku. Mogę teraz powiedzieć, że będę w przyszłym roku jeździł dla King's Lynn. Keith Chapman i ja dogadaliśmy się do dobrych warunków i czuję, że będę w stanie dać 100 procent dla klubu i fanów, tak jak robię zawsze - powiedział Lambert.
Inną możliwością, jaką miał żużlowiec, było przekazanie prośby o transfer do Speedway Control Bureau. W ten sposób mógłby się zwolnić z Kings Lynn, ale obawiał, że mógłby pozostać bez klubu, ponieważ nawet pozyskujący go zespół musiałby zapłacić kwotę odstępnego.
- Problemem było przeciąganie sprawy przez Keitha Chapmana, gdy inne kluby już miały zbudowane składy. Chciałem mieć coś uzgodnione przed zwolnieniem, bo nie chciałem być pozostawiony bez drużyny. Każdy obawiał się rozmów ze mną zanim nie zostałem zwolniony. Próbowałem rozmów z innym klubem za zamkniętymi drzwiami. To się jednak nie powiodło. Wtedy Keith Chapman wyszedł z inicjatywą i powiedział, że da mi tę umowę. Musiałem odpuścić w stosunku do tego, czego chciałem. Koniec końców, miałem sporo do namysłu i na ten rok to jest najlepsza opcja jaką mam i gwarantowane miejsce w składzie - stwierdził Robert Lambert.
Zawodnik podkreśla, że zawodnicy powinni mieć prawo rozmawiać z którymkolwiek klubem, z jakim sobie życzą, gdy upływa ich kontrakt.
- Po świetnym sezonie 2017 chciałem ruszyć się z Norfolk, by iść dalej do przodu i nie popaść w stagnację w King's Lynn po czterech latach. Próbowałem się kontaktować z innymi klubami, ale było to niemożliwe, bo nie mieli zgody na rozmowy ze mną. Oczywiście King's Lynn Speedway przekazało tym klubom, że jestem w ich planach. Myślę, że to może być duży problem dla wielu zawodników. Powinno się ustanowić regułę, że po ostatnim meczu sezonu żużlowcy mają swobodę rozmowy z innym klubem, jeśli sobie tego życzą. Kiedy szuka się klubu, to patrzy się na najlepsze oferty, jakie można dostać, ale gdy trafia się na takie zapory, to nie da się tego zrobić. W tym samym czasie ceny części i podróży szybują w górę przez cały czas, ale poziom zarobków jest taki sam mniejszy. Jak zatem zarobić na siebie jeżdżąc na żużlu we Wielkiej Brytanii? Nie chodzi o to, że nie mógłbym dostać klubu we Wielkiej Brytanii. Chodzi o dobrą umowę, która przynajmniej się spłaca - wyjaśnia Lambert.
Robert Lambert wciąż poszukuje nowych sponsorów, aby móc zwiększyć inwestycje w sprzęt. - Próbuję szukać sponsorów. Mam taki sam sprzęt przez ostatnie kilka lat, od kiedy zacząłem w Kings Lynn Stars. Staram się zatem znaleźć więcej sponsorów, aby móc złożyć z tego sprzęt. Trzymam kciuki, aby się udało. Spotkam się z kilkoma ludźmi i spróbuję zdobyć jakieś umowy.