– W tym sezonie wreszcie ktoś musi dołączyć do mnie i do Tomka Golloba i zdobyć złoto dla Polski. Ile można czekać? A nasi wspaniali kibice tracą cierpliwość – mówi Jerzy Szczakiel, polski mistrz świata z 1973 roku.
12 maja w Warszawie na PGE Narodowym rozpocznie się cykl Grand Prix 2018. W stawce pełnoprawnych uczestników jest czterech Polaków, a więc Patryk Dudek, Bartosz Zmarzlik, Maciej Janowski i Przemysław Pawlicki. Ponadto z przechodnią dziką kartą wystartuje Krzysztof Kasprzak.
- Najwyższy czas, aby Polska doczekała się trzeciego w historii mistrza świata - mówi Szczakiel - Nigdy nie byliśmy taką potęgą w tym sporcie jak teraz. Mamy wspaniałe młode pokolenia żużlowców i wreszcie powinniśmy to zacząć wykorzystywać. Do tego aż trzy turnieje GP odbywają się w Polsce, w tym absolutna wizytówka cyklu, a więc turniej w Warszawie. Sportowo też wszystko przemawia za nami. Każdy z naszej czwórki jest na tyle mocny, aby włączyć się do walki o złoto. Dudek mógł już to zrobić przed rokiem, ale zabrakło niewiele. Zmarzlik i Janowski wiedzą o co chodzi i cykl GP nie ma już dla nich żadnych tajemnic. Pawlicki też ma potencjał, a w debiutanckim sezonie atutem może być świeżość w elicie, jakiej nie ma nikt - dodaje.
Żużlowcy z Polski tylko dwa razy w historii zdobyli tytuł IMŚ na żużlu. W 1973 złoty medale wywalczył Jerzy Szczakiel, a w 2010 Tomasz Gollob. - Trochę mnie to już irytuje, ile lat można czekać na złoto. Wiem, że polscy kibice czekali po moim zwycięstwie w Chorzowie na kolejny triumf, który święcił Gollob aż 37 lat, ale dzisiaj mamy inne czasy. Nasi totalnie rządzą w żużlu i powinni to wreszcie pokazać w IMŚ. To są młode chłopaki, ale już wiedzą o co chodzi w tym sporcie. Korzystają z najlepszego sprzętu jaki jest. Muszą tylko jeszcze bardziej uwierzyć w swoje możliwości i wreszcie dopiąć swego. Nie ma co ukrywać, że polscy kibice już się nie zadowolą medalem. Ich interesuje tylko złoto! - zakończył Szczakiel.