Pierwsza część spotkania była doskonała w wykonaniu gospodarzy. Po 5 biegach na tablicy widniał rezultat 18:12 i trudno było przewidywać, aby losy meczu przewróciły się o 180 stopni. Zawodnik Stali zauważył, że kluczem do poprawy rezultatu był spokój i współpraca – Początek nam nie wychodził, ale mimo wszystko było widać, że płomyk się w nas tlił. To nie było jakieś kompletne pogubienie. Musieliśmy po prostu poszukać lepszych ustawień i szybszych ścieżek. Ta chłodna analiza, rozmowa w parku maszyn i praca z zespołem przyniosły efekty.
Dla wychowanka bydgoskiej Polonii był to pierwszy pojedynek derbowy w województwie Lubuskim. Batalie zielonogórsko-gorzowskie wzbudzają od wielu lat ogromne emocje. Często udzielają się one nie tylko kibicom, ale również działaczom oraz zawodnikom. Woźniak zdobył w niedzielnym spotkaniu 9 punktów i bonus, czym udowodnił, że doskonale zapanował nad stresem związanym z tak ważnym pojedynkiem – Wiadomo, że te emocje były większe. Były większe, ale były one takie powierzchowne. Mnie udało się trzymać z boku. Jak już przyszło co do czego, wyjechałem do pierwszego biegu i byłem skoncentrowany na zadaniu, jakie miałem do wykonania. Potraktowałem te zawody jak każdy inny mecz ligowy, ale po zawodach to zwycięstwo na pewno smakuje inaczej. – Mimo opanowania 25-latka, na torze niejednokrotnie było bardzo gorąco, a szczególnie ten fakt zobrazował bieg 13, w trakcie którego z nawierzchnią toru zapoznał się Piotr Protasiewicz. – Każdy wyścig był pod dużym napięciem. Tym bardziej cieszy nas to, że udało się sprawę załatwić przed biegami nominowanymi. – podsumował uradowany zawodnik Cash Broker Stali.
Po słabszym początku sezonu w wykonaniu Woźniaka nie ma już w zasadzie śladu, a ostatnie jego wyniki w polskich rozgrywkach mogą napawać Gorzowian optymizmem. Szczególnie, że powrót na tor Martina Vaculika jest coraz bliższy. – Wjechałem dopiero na odpowiednie tory. Początek sezonu był słaby. Nie mogę nazwać jednak początkiem sezonu tego pierwszego meczu z Toruniem, gdzie pojechałem bardzo słabo. To były moje pierwsze zawody w sezonie. Wiosna poukładała się zupełnie nie po mojej myśli, jeśli chodzi o ilość startów. Pogoda wtedy była, jaka była. Ja potrzebuję trochę więcej jazdy. Apelowałem o spokój i to się sprawdziło.
Już za dwa tygodnie czeka nas rewanżowy pojedynek lubuskich drużyn, a zwycięstwo podopiecznych Stanisława Chomskiego na torze przy ul. Wrocławskiej stawia jego zespół w dobrej pozycji wyjściowej do zainkasowania trzech ligowych punktów. - Na pewno jesteśmy w uprzywilejowanej sytuacji, bo wygraliśmy na wyjeździe. – Zauważył nasz rozmówca. Trzeba jednak pamiętać, że niemal na pewno Martin Vaculik nie będzie jeszcze gotowy do jazdy 10 czerwca, kiedy to zaplanowano drugie derbowe starcie. - Drużyna z Zielonej Góry na pewno nie odda tego za darmo. Będziemy musieli wspiąć się na wyżyny i zrobić wszystko co w naszej mocy, żeby to spotkanie u siebie dopilnować i dowieźć na własną korzyść. – Zakończył rozmowę jeden z liderów gorzowskiego zespołu.