Choć młodzieżowcy Falubazu stanęli na wysokości zadania i zdobyli przyzwoite ilości punktów, to ich zespół nie był wstanie z sukcesem zakończyć niedzielnych zmagań. Mimo, że od porażki minęło już trochę czasu, to w Zielonej Górze nadal nie mogą znaleźć powodów niepowodzenia. - Trudno powiedzieć czego zabrakło do zwycięstwa, na pewno punktów i trochę naszego cwaniactwa. Pogubiliśmy się trochę w połowie meczu, tor też się lekko zmienił i wyszło tak, jak wyszło. Warunki torowe nie mogą być w tym przypadku naszym wytłumaczeniem. Jechaliśmy u siebie, na torze, na którym trenowaliśmy. Dziś po prostu rywal był szybszy i tyle. Na szczęście chłopaki w końcówce znaleźli odpowiednie ustawienia i odrobili trochę strat. Niestety do końcowego sukcesu to nie wystarczyło. Mecz zakończyliśmy ze stratą 4 punktów i do Gorzowa pojedziemy z podniesionymi głowami. Musimy być dobrej nadziei - z wiarą dodaje 21-latek.
Młodzi zawodnicy gospodarzy zaskoczyli wielu ekspertów „czarnego” sportu już w drugiej gonitwie dnia, kiedy podwójnie pokonali Rafała Karczmarza. Jak się okazuje, to nadal nie jest to, czego wychowanek Falubazu sam od siebie oczekuje. - Oczywiście cieszę się z kolejnego zwycięstwa w biegu juniorskim, ale nie ma się czym podniecać. Ja mam ostatni rok jako junior i moje wyniki nie są zadowalające. Oczekuję od siebie zdecydowanie więcej. Sam wierzę w to, że zła karta w końcu się odwróci i całą drużyną zakończymy ten sezon na bezpiecznym miejscu w tabeli - uzupełnił ocenę meczową Alex Zgardziński.