Po kontuzji na gorzowski owal powrócił Martin Vaculik. Kapitan gorzowskiej Stali zanotował bardzo dobry występ. Wywalczył 13 punktów. Nie jeden zawodnik marzy o takim powrocie. Słowak tylko raz został pokonany przez Artioma Łagutę i tak naprawdę Rosjanin kapitana gorzowskiej Stali minął dopiero na kresce.
Jak swój występ ocenił bohater niedzielnego wieczoru?
-Bardzo się cieszę z tego wyniku. Najważniejsze, że wygraliśmy to spotkanie, mega ważne zresztą jak każde spotkanie w ekstralidze i bardzo się z tego cieszymy. Dziś bardzo dobrze mi się jechało, jak już wcześniej wspominałem, zdrowotnie jest już wszystko w 100% ok, tylko chodzi o to, że potrzebowałem dużo jazdy, żeby czuć motor i czuć tor i wszystkie te rzeczy. Dziś tak naprawdę był mój czwarty mecz w tym sezonie. Reszta zawodników ma, nie wiem z 20/30 meczów, a żeby ich dogonić, trzeba się naprawdę dużo ścigać. I Cieszę się, że tak mi dziś dobrze szło-powiedział kapitan z miasta nad Wartą.
Vaculik świetnie radził sobie na gorzowskim owalu. Martin na torze sprawiał jednak wrażenie, że oszczędza lewą nogę, wchodząc w łuk bez podpierania. Słowak roześmiał się i powiedział:
-W łuk wchodzę bez podpierania nogi, taki mam styl tak się nauczyłem jeździć.