Po zawodach udało nam się porozmawiać z Patrykiem Dudkiem, który zawody w Gorzowie zakończył na czwartej pozycji z dorobkiem 12 punktów.
Czy celem na wyścig finałowy było zamknięcie Bartosza Zmarzlika już na pierwszym łuku? - Taki był plan, żeby jadąc z drugiego pola założyć Bartka i spróbować wyjechać z pierwszego łuku pierwszym. Robiłem co mogłem, raz przeszkodził mi sędzia, ten upadek Bartek też wtedy mi nie pomógł, później się wstrzeliłem Wiedziałem że muszę wygrać reakcją startową bo Bartek z tego pierwszego pola był bardzo mocny. Później było już widać, że coś przekombinowaliśmy na tą ostatnia odsłonę i źle wystartowałem a na dystansie nie mogłem już nic zrobić. Zawody były chyba pod tym względem trochę nudne, ponieważ było mało walki.
W biegu finałowym doszło między Tobą a Bartoszem Zmarzlikiem do kontaktu, spowodowanego dość szerokim rozstawem łokci gorzowianina. Jak skomentujesz tą sytuacje z Twojej perspektywy- Wiadomo, że każdy walczy o wygraną w finale. Gdybym ja jechał z pierwszego pola pewnie zachowałbym się podobnie. Jeździmy i walczymy o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata, w parkingu możemy się pośmiać a na torze różnie to wychodzi. Taki jest żużel ale to co się dzieje na torze tam zostaje.
Wypadek ten wyglądał dość poważnie jak się po nim czujesz?
-Jestem świeżo po zawodach, adrenalina jeszcze buzuje. Na razie jest ok, czuję, że bolą mnie plecy, pośladki, biodro, łokcie. Myślę, że dopiero jutro rano to naprawdę odczuje.
W klasyfikacji generalnej Grand Prix zajmujesz obecnie piąta lokatę i systematycznie pniesz się w górę. Do podium brakuje ci już nieco ponad 10 punktów- O podium Grand Prix na razie nie myślę, póki co skupiam się na tym, że odskoczyłem niektórym rywalom. Cieszę się, że plan minimum czyli zdobycie 10 punktów został wykonany z małą nadwyżką. Jeszcze muszę jedno stare Grand Prix nadrobić i będę na zero. Cały czas walczę, trenuję żeby było jak najlepiej, jednak myślami jestem już na jutrzejszym meczu.