Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
O Wiktorze Lamparcie z Rafałem Trojanowskim
 18.09.2018 11:19
Manager o podopiecznym.

W minioną sobotę Wiktor zajął drugie miejsce w finale Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów, na torze w niemieckim Stralsund. Zawodnik naszego klubu wywalczył tylko jeden punkt mniej od zwycięzcy zawodów, Dominika Kubery. Przyjęliście to jako sukces czy lekki niedosyt?

To był bardzo duży sukces. Przegrać z Kuberą to nie wstyd. Aczkolwiek po każdych zawodach muszę analizować i wyciągać wnioski, bo chcemy dążyć do perfekcji. Zdaje sobie sprawę, że można było nawet zrobić więcej, bo z korzystniejszym numerem startowym byłaby duża szansa na zwycięstwo. Zarówno Wiktor, jak i ja byliśmy na tym torze pierwszy raz. Tamtejszy tor jest twardy, czarny, bardzo długi i podobny do tego w Krośnie, choć dużo węższy. Liczył się tam głównie start i nie było możliwości wyprzedzania. W dodatku, zewnętrzne pola nie były korzystne. W takich imprezach, gdzie wszystkie pola nie są równe, ważne jest też szczęście przy losowaniu numerów. W biegu przeciwko Dominkowi Kuberze mieliśmy zewnętrzne pole, a on miał drugie. Wiktor i Dominik wystartowali równo, ale Kubera ze swojego pola miał bliżej do wejścia w łuk i do krawężnika. Pomimo tego, że Wiktor był szybszy, to nie miał jak minąć rywala.

 

Wiktor ma dopiero 17 lat, więc jeszcze trochę czasu mu zostało, żeby sięgnąć po tytuł mistrzowski…

Z jednej strony tak, ale z drugiej to nie skupiamy się na tym, ile jeszcze Wiktor ma lat na wygranie takiej imprezy. Na każde zawody trzeba jechać przygotowanym w stu procentach i z chęcią wygrywania. A medale przychodzą później.

 

W sobotę byliście w niemieckim Stralsund, natomiast dzień później Speed Car Motor Lublin rozgrywał pierwszy mecz finałowy w Rybniku. Logistycznie to także musiało być wyzwanie…

Takie imprezy jak ta w Straslund są dosyć męczące. Do pokonania mieliśmy 1000 kilometrów. Przyjechaliśmy do Niemiec w piątek i spaliśmy w hotelu. Dzień zawód był bardzo intensywny. O godzinie 8 rano odbyła się kontrola motocykli. Dwie godziny później zaplanowano trening, na którym były dwa wyjazdy na tor, natomiast o godz. 15 była następna kontrola sprzętu. Zawody były dopiero o godz. 19 i kończyły się około 22. Tym samym, przez praktycznie 14 godzin byliśmy na stadionie. To męczące i nie wiem, czemu trwa aż tak długo. Np. dziwnym przepisem jest wymysł o kontroli przed treningiem, ale cóż, tak jest wszędzie.

 

Z pewnością męcząca podróż powrotna z Niemiec do Polski miała wpływ na dyspozycję Wiktora w Ryniku?

Nie chciałbym tego specjalnie analizować. Każdy wie jak to wygląda. Na pewno nie było to korzystne. Około północy przekroczyliśmy polską granicę i mieliśmy do pokonania jeszcze 700 kilometrów. To była długa podróż przez całą noc, choć wiadomo, że przespaliśmy się trochę w busie. W takich mecze jak ten w Rybniku często decyduje kwestia dyspozycji dnia. Akurat tym razem nie poukładało się to za dobrze, dlatego ten wynik jest jaki jest. Jednak walka się jeszcze nie skończyła. Mamy rewanż i będziemy przystępować do niego z nastawieniem na jak najwyższe zwycięstwo. Piłka jest cały czas w grze i zobaczymy jak to wszystko się potoczy.

 

Wszyscy jesteśmy w Lublinie dobrej myśli, nie takie straty już w sporcie odrabiano…

Dokładnie. Na pewno będzie to ciężkie zadanie, bo wynik z Rybnika jest niekorzystny i ogólnie pojechaliśmy słabe zawody. Strata jest duża, ale to jest sport i trzeba mieć pozytywne podejście i bojowe nastawienie.

 

Czy Wiktor ma w trakcie tego tygodnia przewidziane jakieś starty przed rewanżowym finałem?

We wtorek i środę miał wystąpić w turnieju zaplecza kadry Juniorów w Krakowie, ale to odwołaliśmy i będziemy się przygotowywać tylko do treningów i meczu w Lublinie.

 

Wywiad przeprowadzony dla klubowej strony Motoru Lublin

Michał Lewandowski (za: motorlublin.com.pl)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (45)
7 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
ok
po meczu w szwecji jest mecz
APATOR TORUN - ROW RYBNIK
jak bedziesz mila czas i ochote to zapraszamy do sedziownaia xd
Jakbym był sędzią to przerywałbym bieg za to że kogoś nie lubię hahahha
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
Konto usunięte
O widze nowa twarz.
Wiktor jestem.
Poznan pozdrawia.
elo Łukasz Kibic Marmy Polskie Folie :D:D:D
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
Składy na mecz o 20.30

Row Rybnik
1.Grigoryj Łaguta
2.Mateusz Szczepaniak
3.Troy Batchelor
4.Craig Cook
5.Chris Harris
6.Robert Chmiel
7.Lars Skupien

Apator Torun
9.Jack Holder
10.Dawid Bellego
11.Pawel Przedpelski
12.Chris Holder
13.Wladimir Borodulin
14.Norbert Krakowiak
15.Fredrik Jakobsen
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
Działacze MRGARDEN GKM szybko realizują swoje plany i kompletują skład na sezon 2019. Czwartym zawodnikiem, który zdecydował się na przedłużenie kontraktu z naszym klubem jest krajowy lider drużyny w niedawno zakończonych rozgrywkach PGE Ekstraligi – Przemysław Pawlicki!

„Shamek” uzgodnił wszystkie warunki kontraktu i zwiąże się kontraktem z grudziądzkim klubem po otwarciu okienka transferowego. 27-letni zawodnik w minionym sezonie trafił do Grudziądza z Cash Broker Stali Gorzów i był drugim najskuteczniejszym żużlowcem żółto-niebieskich po Artemie Lagucie. Wychowanek Unii Leszno wywalczył średnią 1,831 pkt/bieg, co dało mu miejsce wśród 20 najlepszych zawodników PGE Ekstraligi 2018.

Skuteczną jazdą w Grudziądzu Przemek szybko przypodobał się grudziądzkim kibicom. Rzadko zawodził także w spotkaniach wyjazdowych. Mocno wierzymy, że sezon 2019 może być dla naszego zawodnika jeszcze bardziej udany, zarówno pod względem indywidualnym, jak i oczywiście drużynowym!
siema
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
Działacze MRGARDEN GKM szybko realizują swoje plany i kompletują skład na sezon 2019. Czwartym zawodnikiem, który zdecydował się na przedłużenie kontraktu z naszym klubem jest krajowy lider drużyny w niedawno zakończonych rozgrywkach PGE Ekstraligi – Przemysław Pawlicki!

„Shamek” uzgodnił wszystkie warunki kontraktu i zwiąże się kontraktem z grudziądzkim klubem po otwarciu okienka transferowego. 27-letni zawodnik w minionym sezonie trafił do Grudziądza z Cash Broker Stali Gorzów i był drugim najskuteczniejszym żużlowcem żółto-niebieskich po Artemie Lagucie. Wychowanek Unii Leszno wywalczył średnią 1,831 pkt/bieg, co dało mu miejsce wśród 20 najlepszych zawodników PGE Ekstraligi 2018.

Skuteczną jazdą w Grudziądzu Przemek szybko przypodobał się grudziądzkim kibicom. Rzadko zawodził także w spotkaniach wyjazdowych. Mocno wierzymy, że sezon 2019 może być dla naszego zawodnika jeszcze bardziej udany, zarówno pod względem indywidualnym, jak i oczywiście drużynowym!
Bardzo dobra informacja.
Nie trafi do Sparty :)
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
Czesc
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
Działacze MRGARDEN GKM szybko realizują swoje plany i kompletują skład na sezon 2019. Czwartym zawodnikiem, który zdecydował się na przedłużenie kontraktu z naszym klubem jest krajowy lider drużyny w niedawno zakończonych rozgrywkach PGE Ekstraligi – Przemysław Pawlicki!

„Shamek” uzgodnił wszystkie warunki kontraktu i zwiąże się kontraktem z grudziądzkim klubem po otwarciu okienka transferowego. 27-letni zawodnik w minionym sezonie trafił do Grudziądza z Cash Broker Stali Gorzów i był drugim najskuteczniejszym żużlowcem żółto-niebieskich po Artemie Lagucie. Wychowanek Unii Leszno wywalczył średnią 1,831 pkt/bieg, co dało mu miejsce wśród 20 najlepszych zawodników PGE Ekstraligi 2018.

Skuteczną jazdą w Grudziądzu Przemek szybko przypodobał się grudziądzkim kibicom. Rzadko zawodził także w spotkaniach wyjazdowych. Mocno wierzymy, że sezon 2019 może być dla naszego zawodnika jeszcze bardziej udany, zarówno pod względem indywidualnym, jak i oczywiście drużynowym!
no to unii leszno zostal juz tylko kasprzak.
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
Działacze MRGARDEN GKM szybko realizują swoje plany i kompletują skład na sezon 2019. Czwartym zawodnikiem, który zdecydował się na przedłużenie kontraktu z naszym klubem jest krajowy lider drużyny w niedawno zakończonych rozgrywkach PGE Ekstraligi – Przemysław Pawlicki!

„Shamek” uzgodnił wszystkie warunki kontraktu i zwiąże się kontraktem z grudziądzkim klubem po otwarciu okienka transferowego. 27-letni zawodnik w minionym sezonie trafił do Grudziądza z Cash Broker Stali Gorzów i był drugim najskuteczniejszym żużlowcem żółto-niebieskich po Artemie Lagucie. Wychowanek Unii Leszno wywalczył średnią 1,831 pkt/bieg, co dało mu miejsce wśród 20 najlepszych zawodników PGE Ekstraligi 2018.

Skuteczną jazdą w Grudziądzu Przemek szybko przypodobał się grudziądzkim kibicom. Rzadko zawodził także w spotkaniach wyjazdowych. Mocno wierzymy, że sezon 2019 może być dla naszego zawodnika jeszcze bardziej udany, zarówno pod względem indywidualnym, jak i oczywiście drużynowym!
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
W dziesiątym wyścigu popularny „Szymek” zanotował upadek na pierwszym łuku. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, iż Indywidualny Mistrz Polski z roku 2017 wcale nie tak dawno zmagał się z kontuzją kostki. Na całe szczęście kibice z miasta nad Wartą mogą odetchnąć z ulgą. - Po upadku jest wszystko ok. Ucierpiał tylko motocykl, który musiałem zmienić. To też troszeczkę zaburzyło nam plan działania, ale miałem przygotowane dwa motocykle. Były one tak samo szybkie, lecz jak się wsiada w trakcie meczu na inny motocykl to nie zawsze jest tak, jakby się tego chciało.
Finał najlepszej ligi świata do województwa wielkopolskiego przyniesie się 23 września. Żużlowiec urodzony w Tucholi ma nadzieję, że przebieg rewanżu będzie zbliżony do spotkania rozegranego w ubiegłą niedzielę oraz Cash Broker Stal pokusi się o złoty medal. - Też na to liczę i tak obstawiam. Finały to są naprawdę zacięte spotkania. Leszno było fantastycznie dysponowane na naszym torze. Nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy my byli tak samo, a może i nawet lepiej dopasowani na obiekcie w Lesznie. Historia speedwaya zna już takie przypadki i nie z takich opresji się wychodziło. Liczyliśmy na lepsze spotkanie, ale to jak pojechaliśmy w niedzielę nie stawia nas na straconej pozycji.
W rundzie zasadniczej pojedynek na stadionie imienia Alfreda Smoczyka pomiędzy „żółto-niebieskimi” a „Bykami” zakończył się zwycięstwem miejscowych 48:42. Szymon Woźniak uzbierał wtedy dla swojej ekipy zaledwie cztery punkty. Sam zawodnik nie chce wracać do przeszłości i ma nadzieję na lepszy występ. - Lubię jeździć na torze w Lesznie. Jeździliśmy tam ligowe spotkanie dosyć dawno, ponieważ był to początkowy mecz sezonu. To było dawno i wtedy jeszcze moja forma nie była taka jak później się stała. To jest finał i może zdarzyć się wszystko. Zostało piętnaście wyścigów, a ja w naszą drużynę wierzę. Wierzę w moich kolegów i uważam, że stać nas na to abyśmy w Lesznie wygrali – zakończył.
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
Z pewnością miejscowi zawodnicy oraz przede wszystkim kibice liczyli na lepszy rezultat. Gospodarze nie załamują jednak rąk przed rewanżem i za niecały tydzień chcą pokazać się z jak najlepszej strony na terenie rywala. - Jak się jedzie do Leszna, to fajnie byłoby mieć tutaj przynajmniej piątkę z przodu na koniec zawodów. To się nie udało. Z jednej strony twierdza Gorzów została do końca sezonu niezdobyta, ale za to medalu nie dają. Chcieliśmy tutaj wygrać większą zaliczką punktową. Na pewno się nie poddajemy. Ja jestem z takiej gliny ulepiony, że dopóki piłka w grze to wszystko jest możliwe. Wierzę, że koledzy z mojej drużyny mają takie samo podejście. Z pełnym przekonaniem mówię, że do Leszna jedziemy wygrać i zdobyć złoty medal – przekazał Szymon Woźniak.
16 września o rezultacie na mecie decydowało przede wszystkim wyjście spod taśmy. Tego dnia na dystansie nie działo się zbyt wiele. Jeśli chodzi o start, nie było widać różnicy pomiędzy dwoma ekipami, dlatego wynik meczu był cały czas na styku. Pomimo tego, „Stalowcy” oczekiwali nieco więcej od samych siebie. - Starty były naszą piętą Achillesową. Pomimo dobrej prędkości na trasie niestety jechaliśmy za rywalem i ciężko było cokolwiek zrobić. Trzeba było wygrywać starty i pierwszy łuk rozgrywać na naszą korzyść. To nam nie do końca wychodziło, poza pojedynczymi przypadkami, dlatego właśnie wynik wygląda tak, a nie inaczej. Ciężko w tej chwili powiedzieć o przyczynach, dlaczego tak się stało. Był to finał. Mierzyliśmy się z zespołem, który wygrał rundę zasadniczą i o każdy metr toru trzeba było walczyć z krwią na pięściach.
- Jak się krzyżuje rękawice z taką drużyną jak Unia Leszno, to tak to właśnie wygląda. To tak nie funkcjonuje, że ktoś jest lepszy, a ktoś gorszy. Tutaj czterech zawodników ma dobre ustawienia i ktoś musi przyjechać pierwszy i ostatni. Klasa przeciwnika była naprawdę widoczna. Unia Leszno postawiła nam poprzeczkę bardzo wysoko. To były zdecydowanie najtrudniejsze zawody w tym sezonie, jakie przyszło nam odjechać. Teraz my mamy tydzień by przygotować się do rewanżu, tak jak rywale przygotowywali się do spotkania w Gorzowie – dodał.
  Lubię
  Nie lubię
© 2002-2024 Zuzelend.com