Cash Broker Stal Gorzów w finale PGE Ekstraligi uległa Fogo Unii Leszno. Gorzowianie w rewanżowym spotkaniu na stadionie im. Alfreda Smoczyka przegrali dziesięcioma punktami. W zespole gości nienajlepszy występ zanotował Grzegorz Walasek, który w trzech startach wywalczył zaledwie jeden punkt.
Zawodnik po spotkaniu przyznał, że do wygrania meczu potrzebna jest równa jazda całego zespołu, a tego podczas finału w Lesznie brakowało w ekipie prowadzonej przez Stanisława Chomskiego - Żeby wygrać mecz muszą punktować wszyscy zawodnicy,a u nas tak nie było. Rywale na pewno byli dzisiaj lepsi. Na takich torach jaki był przygotowany nie potrafię jeździć. W Lesznie z reguły bardzo dobrze mi się jeździło, jednak nie umiem się przełożyć na tak twardy tor i to jest mój największy problem. Wiadomo, że metryka jest jaka jest. Trzeba się przede wszystkim dostosować do warunków panujących na torze. Nie umiałem w tym roku poustawiać w taki sposób sprzętu, żeby się liczyć w takim meczu jak w Lesznie. Co tu dużo mówić, słabszy przegrywa. Byłem w finale słaby, przegrywam na takich torach jaki był dzisiaj, czyli twardszych i nie potrafię nic z tym zrobić, żeby było lepiej.
Grzegorz Walasek nie myśli jeszcze o przyszłorocznych rozgrywkach ligowych. Dla zawodnika reprezentującego w tym roku barwy Cash Broker Stali Gorzów sezon jeszcze się skończył - Nie liczę ile medali udało mi się wywalczyć. Staram się jeździć, żeby sprawiało mi to jeszcze przyjemność. Oczywiście takim zawodnikom jak ja jest coraz ciężej. Każdy patrzy na to, żeby mieć młodych zawodników w drużynie i żeby mogli oni jeździć wiele lat w klubie. Chciałbym podziękować drużynie Cash Broker Stali Gorzów za możliwość startów w tym roku. Wydaje mi się, że cegiełkę do wywalczenia srebrnego medalu dołożyłem. O tym gdzie będę jeździł w przyszłym roku nie myślę. Przede mną jeszcze kilka turniejów tym roku, a co będzie się działo w przyszłości to się zobaczy.
Dominika Bajer (za: inf. własna)