Doskonały początek sezonu SGP okazał się dla Fredrika Lindgrena nieco wytrącający z równowagi. W kolejnym nie chce powtórzyć tego błędu.
"Fast Freddie" pojechał w tym sezonie po swój najlepszy wynik w karierze w Indywidualnych Mistrzostwach Świata, jakim był trzecie miejsce i brązowy medal. To pierwsze podium dla Szwecji w tym czempionacie od czasu wicemistrzostwa Andreasa Jonssona z 2011 roku.
Fredrik Lindgren prowadził w wyścigu o tytuł po dwóch początkowych rundach w Warszawie i Pradze. Na PGE Narodowym był trzeci, ale równocześnie sięgnął po najwyższy wynik punktowy, jakim było 15 punktów. Następnie zwyciężył w Pradze z wynikiem 16 punktów.
Szwed osiągnął swój przedsezonowy cel, jakim był medal i można to uznać za spory sukces, biorąc pod uwagę wcześniejsze zakończenie poprzedniego sezonu z powodu poważnego uszkodzenia kręgosłupa. Ból doskwierał Lindgrenowi również w tym roku, a po wypadku w meczu na torze w Tarnowie miał on problemy z ręką.
Mimo niewątpliwych sukcesów, pewne niedociągnięcia mogły pozbawić Lindgrena jeszcze lepszego wyniku.
- Mój sposób myślenia zmienił się po tym jak poszło mi tak dobrze na początku. Trochę mnie to popsuło pod względem psychicznym. Zamiast skupiać się na punkcie, w którym jestem, wyszedłem za daleko przed siebie: na to, co może się wydarzyć w październiku, jeśli zostałbym mistrzem świata zamiast pozostania w teraźniejszości i najlepszych możliwych występach z mojej strony. Myślę, że wyciągnąłem z tego lekcję i miejmy nadzieję, że pójdzie mi lepiej. Jestem i tak dumny ze swojego sezonu, zwłaszcza mając z tle moją kontuzją. Zacząłem bardzo dobrze, ale potem miałem trochę kłopotów. Jestem więc bardzo dumny, stojąc tutaj z brązowym medalem na mojej szyi. To był mój przedsezonowy cel. Jestem bardzo dumny z tego, że go osiągnąłem - powiedział Lindgren.
Kontuzja Lindgrena kosztowała go w zeszłym roku właśnie miejsce na podium w klasyfikacji końcowej. Żużlowiec nie dopuścił jednak do tego aby rozczarowanie ukróciło jego entuzjazm. Sam utrzymuje, że najlepsze z jego strony jeszcze może nadejść.
- Motywacja była taka, żeby wrócić do jazdy i postarać się o jeszcze lepszą postawę niż przed tym, gdy miałem wypadek - dodaje. - Myślę, że w tym roku udało mi się to osiągnąć. Mam nadzieję że teraz, z zimą wolną od leczenia kontuzji, będę mógł w 2019 roku być jeszcze mocniejszy. Będę miał więcej czasu na to, by stać się silniejszy i sprawniejszy. W ostatnią zimę wymagało to mnóstwa pracy aby wrócić do normalności i było to ciężkie. Czuję się dobrze. Cieszę się z tego, ale czuję że jako Freddie Lindgren mogę pokazać jeszcze więcej. Mam takie przeczucie. Zawsze staram się być lepszy. Kiedy przestaje się być lepszym, to wtedy zaczyna się przegrywać. Czuję, że czynię postępy przez cały czas i mam nadzieję, że w przyszłym roku jeszcze mocniej się wybiję i będę jeszcze lepszy - kończy Fredrik Lindgren.