Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Nowy kevlar Falubaz Zielona Góra
 18.11.2018 21:07
Oryginalny wzór, żółto-biało-zielone barwy i oczywiście falubazowa mycha. Oto jak powstawał kevlar Falubazu Zielona Góra na sezon 2019.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Redakcja (za: falubaz.com)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (198)
6 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
Jeszcze w 2016 roku doprowadził Get Well do wicemistrzostwa Polski i wykręcił średnią 2,132 pkt/bieg. Potem było już tylko gorzej. Z pozycji 9. najskuteczniejszego zawodnika PGE Ekstraligi spadł do trzeciej dziesiątki. W tym roku doszły jeszcze problemy osobiste i afera paszportowa, przez którą nie zdążył na ligową inaugurację.
Wydawało się, że cierpliwość toruńskich działaczy dobiegnie końca, ale ostatecznie przed stratą posady uratowała go tylko dobra średnia na MotoArenie (2,063 pkt/bieg). Na wyjazdach prezentował się bowiem wyjątkowo przeciętnie (1,357 pkt/bieg). Menedżer Get Well, Jacek Frątczak uznał jednak, że i tak nie było na rynku dostępnego zawodnika, który przynajmniej w meczach u siebie gwarantowałby podobne wyniki i postanowił przedłużyć z nim kontrakt na sezon 2019. – Trochę tej retoryki nie rozumiem, bo chcąc jechać o wyższe cele, a takie ambicje ma Get Well, nie można się koncentrować na tym, co drużyna jedzie na własnym torze. Poza tym Holder, to już nawet na MotoArenie nie jest żaden pewniak. W 2016 miał wielki udział w zdobyciu wicemistrzostwa, ale już w kolejnym sezonie, to m.in. jego wpadki sprawiły, że drużyna do końca musiała walczyć o utrzymanie w PGE Ekstralidze. Myślę, że naprawdę w Toruniu powinni się poważnie zastanowić czy Australijczyk jest w stanie uporać się ze swoimi problemami osobistymi i wykrzesać z siebie coś więcej niż w ostatnich latach. Sezon 2019 powinien być dla niego ostatnią szansą – ocenił Jacek Gajewski, były menedżer torunian.
Holder w 2018 wypadł z cyklu Grand Prix, więc w przyszłym roku będzie całą swoją uwagę mógł skupić na rozgrywkach ligowych. – Daleki byłbym od stwierdzenia, że Grand Prix negatywnie odbijało się na jego dyspozycji w PGE Ekstralidze. Czasami bywało tak, że w sobotę w mistrzostwach świata pojechał słabo, a w lidze – zwłaszcza w Toruniu – bardzo dobrze. Myślę, że jego problem jest większy i na pewno nie jest nim forma fizyczna. W tym roku absolutnie przecież nie mógł narzekać na zmęczenie, bo jeździł tylko w Polsce, Szwecji i Grand Prix – podsumował Gajewski.
Crisiu w przyszlym sezonie bedzie stawal na glowie by wrococ do GP albo moze pomachac Monsterom
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
fajne , Dzikowi bedzie w nim do twarzy
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
Jeszcze w 2016 roku doprowadził Get Well do wicemistrzostwa Polski i wykręcił średnią 2,132 pkt/bieg. Potem było już tylko gorzej. Z pozycji 9. najskuteczniejszego zawodnika PGE Ekstraligi spadł do trzeciej dziesiątki. W tym roku doszły jeszcze problemy osobiste i afera paszportowa, przez którą nie zdążył na ligową inaugurację.
Wydawało się, że cierpliwość toruńskich działaczy dobiegnie końca, ale ostatecznie przed stratą posady uratowała go tylko dobra średnia na MotoArenie (2,063 pkt/bieg). Na wyjazdach prezentował się bowiem wyjątkowo przeciętnie (1,357 pkt/bieg). Menedżer Get Well, Jacek Frątczak uznał jednak, że i tak nie było na rynku dostępnego zawodnika, który przynajmniej w meczach u siebie gwarantowałby podobne wyniki i postanowił przedłużyć z nim kontrakt na sezon 2019. – Trochę tej retoryki nie rozumiem, bo chcąc jechać o wyższe cele, a takie ambicje ma Get Well, nie można się koncentrować na tym, co drużyna jedzie na własnym torze. Poza tym Holder, to już nawet na MotoArenie nie jest żaden pewniak. W 2016 miał wielki udział w zdobyciu wicemistrzostwa, ale już w kolejnym sezonie, to m.in. jego wpadki sprawiły, że drużyna do końca musiała walczyć o utrzymanie w PGE Ekstralidze. Myślę, że naprawdę w Toruniu powinni się poważnie zastanowić czy Australijczyk jest w stanie uporać się ze swoimi problemami osobistymi i wykrzesać z siebie coś więcej niż w ostatnich latach. Sezon 2019 powinien być dla niego ostatnią szansą – ocenił Jacek Gajewski, były menedżer torunian.
Holder w 2018 wypadł z cyklu Grand Prix, więc w przyszłym roku będzie całą swoją uwagę mógł skupić na rozgrywkach ligowych. – Daleki byłbym od stwierdzenia, że Grand Prix negatywnie odbijało się na jego dyspozycji w PGE Ekstralidze. Czasami bywało tak, że w sobotę w mistrzostwach świata pojechał słabo, a w lidze – zwłaszcza w Toruniu – bardzo dobrze. Myślę, że jego problem jest większy i na pewno nie jest nim forma fizyczna. W tym roku absolutnie przecież nie mógł narzekać na zmęczenie, bo jeździł tylko w Polsce, Szwecji i Grand Prix – podsumował Gajewski.
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
Bewley w zasadzie urodził się na motocyklu. Swą przygodę rozpoczął od motocrossu już jako 4-latek. – Gdy miałem 6 lat, to już zacząłem brać udział w zawodach – zdradził. Przed 16-tymi urodzinami zaczął myśleć o zmianie dyscypliny. Po raz pierwszy usiadł wtedy na motocykl żużlowy i już niespełna rok później zaczął startować. Jego kariera rozwijała się błyskotliwie. W 2018 roku awansował do finałów IMŚJ, był też jednym z wyróżniających się zawodników w brytyjskiej Premiership i rewelacją polskiej Nice 1.LŻ. Marsz w górę żużlowej hierarchii przerwał dopiero wypadek.
Wiele osób ma obawy, czy nawet gdy uda mu się powrócić do pełnej sprawności fizycznej, ciężka kontuzja nie będzie miała wpływu na jego psychikę? – Może tak, może nie. Dowiemy się wkrótce – z szelmowskim uśmiechem podsumował Bewley, który na razie wielkich indywidualnych planów na rok 2019 nie ma. – Chcę tylko wrócić i znów zacząć jeździć tak, jak przed kontuzją – zakończył.
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
Ze swego upadku nie pamięta zbyt wiele. – Pamiętam tylko ogrodzenie toru – przyznał Brytyjczyk, który wyfrunął w powietrze po tym jak jego przednie koło zahaczyło o motocykl jednego z rywali. Doniesienia o doznanych przez niego obrażeniach brzmiały koszmarnie. – Faktycznie wyglądało to paskudnie. Miałem złamany lewy nadgarstek, prawe ramię i do tego lewą nogę uszkodzoną w dziewięciu miejscach. Na szczęście wszystko regeneruje się bardzo dobrze. W marcu planuję już wrócić do treningów z pełnym obciążeniem – zdradził Bewley, którego szczęściem w nieszczęściu był fakt, że jego złamania lewej nogi nie miały charakteru wieloodłamkowego.
W styczniu ROW Rybnik wyjedzie na obóz przygotowawczy do łotewskiego Daugavpils. Prezesowi Mrozkowi marzy się, żeby wybrała się tam cała drużyna. – Nie jestem pewny czy uda mi się tam wybrać. Bardzo bym chciał, ale wszystko będzie zależało od tego, jak będą przebiegały postępy w rehabilitacji. Na razie nie mogę jeszcze samodzielnie chodzić. Muszę poruszać się z pomocą kul inwalidzkich. Jestem jednak dobrej myśli – powiedział Bewley, który nie ma wątpliwości, że wróci w przyszłym roku na tor.
- Już się do tego szykuję. Muszę jeszcze przeanalizować na co mnie będzie stać, ale być może kupię kilka nowych silników. Jeśli chodzi o tunerów czy inne sprawy sprzętowe, to przyznam szczerze, że nie odczuwam potrzeby, aby zbyt wiele zmieniać. Znów będę w Rybniku mocno współpracował z Markiem Courtneyem (były żużlowiec, obecny szef mechaników ROW-u – przyp. red.). On odgrywa w mojej karierze bardzo ważną rolę. Bardzo mocno pomagał mi w Anglii gdy zaczynałem. Przebywanie z nim w Polsce na meczach sprawia, że czuję się równie komfortowo jak w swojej ojczyźnie i pewne rzeczy przychodzą mi o wiele łatwiej – stwierdził zawodnik ROW-u.
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
Brytyjski uczestnik Grand Prix 2018 – Craig Cook modlił się za swojego młodszego kolegę, inni znani żużlowcy też przesyłali wyrazy wsparcia. – Poza kręgosłupem miał chyba połamane wszystko. Koszmar – wspominał w sobotę tamte chwile prezes ROW-u Rybnik, Krzysztof Mrozek, gdy Bewley, wspierając się na kulach inwalidzkich, podchodził do niego, by odebrać nagrodę dla odkrycia minionego sezonu w rybnickim klubie. To był najbardziej wzruszający moment spotkania ze sponsorami, podsumowującego sezon w rybnickim klubie.
Chłopak, którego kariera niedawno zawisła na włosku, któremu przepowiadano wózek inwalidzki, a w najlepszym przypadku długą i żmudną rehabilitację i powolne dochodzenie do pełnej sprawności; z uśmiechem na ustach odbierał zasłużoną nagrodę.
Brytyjczyk do momentu feralnej kontuzji miał okazję wystąpić w ledwie pięciu meczach ROW-u, ale zdążył w tym czasie zachwycić fanów z Górnego Śląska i nie tylko. Imponował nie tylko skutecznością, ale przede wszystkim walecznością. Nie było dla niego straconych pozycji, a niektóre ataki pod bandą przypominały akcje największych gwiazd tego sportu. Zdaniem wielu fachowców to tej samej klasy talent, co trzykrotny brytyjski mistrz świata – Tai Woffinden!
Gdyby nie jego sierpniowa kraksa, to w zgodnej opinii fachowców, ROW nie przegrałby finału Nice 1.LŻ ze Speed Car Motorem Lublin i przygotowywałby się obecnie do startów w przyszłorocznej PGE Ekstralidze. – Odjechałem w barwach drużyny z Rybnika tylko pięć meczów, ale zdążyłem poczuć tę niesamowitą atmosferę. Wiem jakie jest marzenie miejscowych kibiców i postaram się pomóc je spełnić w przyszłym sezonie. Cel jest tylko jeden - PGE Ekstraiga – zapowiedział Bewley.
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
Niedźwiedź celuje w pierwszy skład Falubazu. Czyli Protas ma poważnego konkurenta.
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
na miejsce Kurtza. A Kurtz u mnie wyszedł jak u ciebie Pająk
Ok
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
Holdera dales na 7?
na miejsce Kurtza. A Kurtz u mnie wyszedł jak u ciebie Pająk
  Lubię
  Nie lubię
7 lat temu
W odpowiedzi na komentarz:
ja swój zeszycik schowałem. Co tydzień będę dla siebie robił wyliczenia i porównywał z wcześniejszymi. Okaże się czy jestem zrównoważony
Haha ja twz mam tyoy schowane xd
  Lubię
  Nie lubię
© 2002-2024 Zuzelend.com