Lublin dorobił się bogatych tradycji żużlowych. W najlepszych dla miejscowego zespołu czasach o sile drużyny, oprócz krajowych gwiazd, pokroju Marka Kępy, Jerzego Mordela, Dariusza Śledzia czy Dariusza Stenki, decydowały też międzynarodowe tuzy. Dla lubelskich kibiców ikoną stał się Hans Nielsen, którego przyjazdu przed laty wypatrywali z zapartym tchem, a następnie tłumnie witali na stadionie. Na kartach żużla spod znaku Kozła zapisał się też australijski mister elegancji i późniejszy symbol przywiązania do barw klubowych, Leigh Adams, a także czeski wojownik Antonin Kasper. Teraz swoją historię w odniesieniu do lubelskiego owalu piszą współcześni gladiatorzy czarnego sportu.
– Uzbierało się trochę tych nazwisk. To osoby, które w jakiś sposób zapisały się na kartach polskiego i światowego żużla. Mnie najbliżej było oczywiście do taty, ale bardzo miło wspominam też Pawła Staszka czy śp. Roberta Dadosa – mówi prezes Speed Car Motoru Lublin.
W ostatnim czasie Polacy udowodnili, że dobrze czują się na stadionie przy Alejach Zygmuntowskich. Kadra biało-czerwonych nie przegrała tu ani jednego ze wspomnianych wcześniej meczów towarzyskich, a na najwyższym stopniu podium rozgrywanych w minionych sezonach rund SEC oraz Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów stawali kolejno Krzysztof Kasprzak i Paweł Przedpełski. To może okazać się korzystną wróżbą przed tegoroczną inauguracją juniorskiego czempionatu. Ta rywalizacja wydaje się niezwykle istotna, ponieważ niewielka liczba finałowych rund powoduje, że margines błędu jest niewielki, a walka o najwyższe trofea wymaga regularnego meldowania się w czołówce. Udany początek zmagań może okazać się kluczowy. Polacy znów będą chcieli odegrać wiodącą rolę. Patrząc na ubiegłoroczne wyniki, Bartosz Smektała z pewnością zrobi wszystko, by obronić złoty medal. Być może również po stronie Maksyma Drabika pojawi się chęć powrotu na juniorski szczyt. Nie należy zapominać o Dominiku Kuberze, który przed rokiem uplasował się tuż za podium.
Swoje trzy grosze na pewno spróbują dorzucić też obcokrajowcy, ze spragnionym złota Robertem Lambertem na czele. Niewykluczone, że w stawce pojawi się również ktoś, kogo sukces na ten moment trudno byłoby przewidzieć. W minionym sezonie pozytywnie zaskakiwał Daniel Bewley, ale ze względu na kontuzję nie mógł dokończyć zmagań. Na razie to jednak wyłącznie spekulacje i domysły, bo zawodników najpierw czekają majowe eliminacje do juniorskiego czempionatu. Prawdziwa rywalizacja dopiero przed nami, a związane z nią smaczki i odniesienia pozwalają wierzyć w emocje od pierwszego wyścigu. Wybierając się do Lublina, warto jednak zarezerwować sobie nieco więcej wolnego czasu i nie ograniczać się wyłącznie do żużlowego widowiska.
– Lublin jest pięknym miastem. Mamy bardzo ładną starówkę, a poza tym wiele innych ciekawych miejsc, wartych zwiedzenia. Na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat nasze miasto naprawdę bardzo się zmieniło, więc zapraszam i zachęcam wszystkich do odwiedzenia Lubelszczyzny – podsumował Jakub Kępa.
po bandzie