Ciężkie dni mają za sobą kibice Falubazu Zielonej Góry. Wszystko jednak wskazuje na to, że mogą już odetchnąć z ulgą. Rozpoczęło się od małej „wojenki” na zasadzie kto czego komu nie da choć się należy. Ostatecznie spór zażegnał kompromis wszystkich stron. Jak mocno zależało zainteresowanym podmiotom na pozytywnym zakończeniu sprawy niech świadczy fakt, że planowane zebranie miało się odbyć, o czym informowaliśmy wcześniej, dopiero 8 marca, czyli za ponad tydzień.
Zielona Góra „utonęła” w oświadczeniach można żartobliwe to ująć. Najpierw Miasto wydało komunikat takiej treści: Miasto Zielona Góra deklaruje chęć współpracy z Zielonogórskim Klubem Żużlowym na partnerskich zasadach. Przypominamy, że stosowna uchwała Rady Miasta została już podjęta. Jesteśmy przygotowani do zakupu udziałów w spółce ZKŻ SSA. Przekazując milionowe wsparcie do klubu gwarantujemy bezpieczeństwo i płynność finansową spółki. Tym samym jako Miasto Zielona Góra chcemy mieć takie samo prawo do udziałów jak pozostali właściciele. Apelujemy do udziałowców klubu o profesjonalne podejście do tematu zabezpieczenia finansowego spółki. Liczymy na udaną współpracę.
Kilka godzin później Falubaz napisał: Zarząd ZKŻ SSA informuje że w dniu 27 lutego 2019 roku odbyło się walne zgromadzenie akcjonariusz ZKŻ SSA, które podjęło uchwałę o podwyższeniu kapitału zakładowego spółki poprzez emisję nowych akcji w liczbie 4694, uchwalając wyłączenie prawa poboru dotychczasowych akcjonariuszy i skierowania nowej emisji akcji do Miasta Zielona Góra. Powyższe oznacza, że Miasto Zielona Góra zostanie niebawem akcjonariuszem spółki prowadzącej Klub.
Jak to wygląda od praktycznej strony? Miasto wchodzi do spółki. Tyle informacji przeciętnemu kibicowi wystarczy. Jednakże nie jest tak, że Dowhan i Tymczyszyn zgodzili się bez żadnego przysłowiowego „ale”. Postawili warunek: Zgodzili się na wejście miasta na równych zasadach pod warunkiem, że trzeci ze współwłaścicieli klubu Stanisław Bieńkowski [szef firmy Stelmet – red.]odkupi po połowie akcji od obu panów, albo całość od pana Tymczyszyna – powiedział Adam Goliński, prezes Falubazu. – Stanęło na tym drugim rozwiązaniu. Miasto wejdzie do spółki z kwotą 800 tys. zł. Cieszę się, że ten temat mamy już załatwiony, spokojniej możemy szykować się do startu rozgrywek ekstraligowych.
Od tej pory 49,8% akcji ma Stanisław Bieńkowski, 24,9% dzierży Robert Dowhan, 24,7% nabywa miasto a pozostały 1% tak jak do tej pory znajduje się w rękach stowarzyszenia.
Falubaz domyka budżet i może jechać dalej