Różne wizje, pomysły, scenariusze. Można wydać fortunę a można zaoszczędzić złotówki i także zrobić show. Nie jest istotna droga, którą się obierze. Liczy się efekt końcowy. A ten może być ukoronowaniem dotychczasowej pracy lub jej przekreśleniem. Prezentacja zespołu jest kulminacyjnym momentem każdej przerwy międzysezonowej. Po niej już tylko wyczekujemy pierwszych ligowych spotkań, w których prezentowani udowodnią swoją wartość dla klubu.
Jedna z poznańskich galerii w piątkowy wieczór na dobrych kilka godzin przeobraziła się w żużlowy stadion. Żółto – czarne barwy i do tego spiker znany ze zawodów rozgrywanych na Golęcinie dały przedsmak tego, co będzie się działo, przynajmniej w założeniach, w sezonie żużlowym. PSŻ Poznań odhaczył ostatni punkt 5 – dniowego zgrupowania i udowodnił, że poznańską oszczędnością da się zrobić coś z niczego. Nie potrzeba gwiazd muzyki tanecznej, nie potrzeba innych atrakcji. Główni bohaterowie widowiska w zupełności wystarczą. Dla nich przecież przez cały ligowy sezon przychodzą kibice. Dlaczego więc tym razem miałoby być inaczej? Chcąc uatrakcyjnić scenariusz prezentacji trzeba umiejętnie dobierać poszczególne punkty, aby zachować właściwą hierarchię, by choć na chwilę nie utracić głównego tematu widowiska. To się udało.
Żużel istnieje w Poznaniu. Wbrew pozorom nie do każdego taka informacja dotarła. Ale siła marketingowa oddziałuje i robi swoje. Ziarno zasiane będzie wydawało plon. Widział to ten, kto w piątkowy wieczór zjawił się w galerii. Może nie tłumy ludzi przyszły przywitać zawodników ale ilość fanów czy „przypadkowych przechodniów” mogła zadowolić. Czyż właśnie nie o to chodzi podczas takiego show? Wyjść, pokazać się, zachęcić. Prezentacja była poprowadzona w tak przystępny sposób, że trudno byłoby znaleźć osobę, która nie zdawałaby sobie sprawy w jakim wydarzeniu uczestniczy. To także prosta metoda na znalezienie kolejnych sponsorów klubu. Dyrektor jednego z pobliskich hipermarketów szybko dostrzegła w tej sytuacji metodę na własny profit. Umiejscowienie loga własnego sklepu nieopodal żużlowców miało być gwarantem licznych fotografii zawodników na takim właśnie tle. Ot, taka metoda jak niskim nakładem sił, korzystając ze zbiegu okoliczności uzyskać reklamę własnych usług. Można to zrobić w taki sposób, a także w bardziej kulturalny. Wspomniana osoba mogłaby wzorem kolegi z Gniezna, dyrektora tamtejszego hipermarketu tej samej sieci, podpisać umowę i logo zawisłoby na stałe na stadionie. Nie trzeba by wtedy działać w pośpiechu szukając na prędce plakatu i go rozstawiać. A korzystając, że niedziele są już w większości niehandlowe zbierać w ten sposób korzyści. Zarząd PSŻ Poznań zaprasza. Drzwi są otwarte dla każdego podmiotu chcącego wspierać poznański speedway.
Prezentacji towarzyszył „team spirit”. Atmosfera była luźna. Cóż z tego że zabrakło trójki zawodników? Nikt nie zwrócił nawet uwagi na brakujące ogniwa. Powody absencji były różne. Jednych tłumaczyły bardziej, drugich mniej. Nie skupiamy się na nieobecnych ale przybyłych. A ci, którzy skorzystali ze zaproszenia mogli uczestniczyć w zgrupowaniu wypełnionym od pierwszej do ostatniej minuty dnia licznymi atrakcjami, mającymi wytworzyć więź między samymi zawodnikami a także miedzy zawodnikami a ich kibicami. Nikt przecież nie buduje pozytywnej atmosfery wokół klubu bardziej niż zespół. Nikt nie scala zespołu bardziej niż kapitan – Marcel Kajzer. „Skorpion Roku” ubiegłego sezonu na koniec piątkowej prezentacji wybił rytm, który wozić ich będzie przez nadchodzący sezon. Oklaski w rytmie „Szkocji” zakończone gromkim „PSŻ” będzie kończyło każde zwycięskie spotkanie „Skorpionów”? Łatwiej napisać, wymagać, trudniej zrealizować. Ale dla takiego zespołu, z takim kapitanem nie powinno być to większym problemem. Fundamenty postawione. Oczekiwania nakreślone. Czas na wykończenie według ustalonego planu. Po sezonie przyjdzie czas na odbiór… awansu? Czy rozczarowania?