Zanim jednak do tego dojdzie zawodnik zamierza porządnie potrenować na torach w Anglii. Zarówno on, jak i władze ROW-u Rybnik nie chcą niczego przyspieszać i deklarują, że żużlowiec wystąpi w zawodach dopiero, gdy będzie w stu procentach gotowy. Działacze z Polski zdają sobie sprawę, że młody zawodnik znacznie bardziej przyda im się na drugą część sezonu, dlatego wolą, by spokojnie się wyleczył, a na tor wrócił już w pełni sprawny.
Zawodnik nie będzie jednak czekał w nieskończoność, bo już wcześniej sygnalizował, że nie może się doczekać powrotu na motocykl. Już 100 dni po wypadku żużlowiec wrócił na rower. Wcześniej przez dwa miesiące poruszał się na wózku inwalidzkim.
Rehabilitację bardzo przyspieszyła wizyta w mikołajowskiej klinice Salwator Park. Tam, dysponując jedną z najlepszych baz rehabilitacyjnych na Śląsku i świadcząc prywatne usługi fizjoterapeutyczne działa CITO – Centrum Indywidualnej Terapii. – Daniel trafił do nas grudniu, w zasadzie w ostatnim możliwym momencie. Mimo, iż od urazu upłynęło sporo czasu, on kompletnie nie był świadomy swojego problemu i nie miał opracowanego żadnego programu co zrobić, aby to odwrócić – przyznał Paweł Janczyk, współwłaściciel CITO, fizjoterapeuta z 15-letnim stażem. - Doszło do takiej sytuacji, że jego lewa noga, w chwili gdy stawiał krok, zachowywała się tak, iż kolano zaczynało w dużym stopniu rotować do wewnątrz. Gdy w drugim tygodniu pierwszego turnusu robiliśmy wstępny test, to nie potrafił zrobić nawet ¼ przysiadu. Noga za każdym razem uciekała mu do środka – dodał.
ROW za niespełna 4000 złotych (270 złotych za dzień pobytu – przyp. red.) wykupił żużlowcowi w grudniu dwutygodniowy turnus, podczas którego praca fizjoterapeutów polegała w zasadzie na pracy nad jednym mięśniem – pośladkowym średnim i odbudowie świadomości jak żużlowiec powinien się zachowywać przy stawianiu kroków. – Gdyby nie podjął rehabilitacji u nas, to do dziś jego stan najprawdopodobniej w ogóle by się nie poprawił – przyznał Janczyk